Prof. Gomułka: Koszt obsługi długu staje się zagrożeniem

Wzrost kosztu obsługi długu w latach 2026-2028 pozostaje głównym zagrożeniem dla stabilności makroekonomicznej kraju. W najbliższych latach jest nieunikniony powolny spadek tempa wzrostu PKB do 1,5 proc. rocznie - z racji wysokiego już poziomu wydajności pracy i niskich inwestycji.

Publikacja: 31.10.2024 15:24

Premier Donald Tusk

Premier Donald Tusk

Foto: PAP/Marcin Obara

Rząd pod koniec października ogłosił nowelizację budżetu państwa na rok 2024 i nowelizację propozycji budżetu na rok 2025. Główna zmiana dotycząca roku 2024 to podniesienie deficytu o 56 mld zł, z 184 mld zł do 240,3 mld zł, głównie z racji urealnienia dochodów podatkowych, m.in. z VAT o 23 mld zł i podatku CIT o 11 mld zł (z racji słabszej koniunktury przedsiębiorstw eksportowych; to efekt słabej koniunktury w strefie euro), oraz mniejszej wpłaty zysku z NBP o 6 mld zł. Mniejsze o 9 mld zł mają być też wpływy ze sprzedaży uprawnień emisji CO2. Jedna znaczna zmiana po stronie wydatków to przekazanie samorządom 10 mld zł na załatanie wyrw związanych z Polskim Ładem.

Ale rząd powinien zrezygnować całkowicie z posługiwania się tzw. metodą krajową pomiaru długu, bo ona wprowadza społeczeństwo w błąd, że długu jest mniej, a teraz nawet dużo mniej, niż w rzeczywistości

Koszt obsługi długu staje się zagrożeniem

W roku 2025 deficyt budżetu państwa ma wzrosnąć do 288,77 mld zł. Szczegółowy projekt budżetu na rok 2025 nie został jeszcze opublikowany, ale koszt obsługi długu Skarbu Państwa (nie licząc samorządów i funduszy pozabudżetowych ) ma wynieść 75,5 mld zł, podczas gdy jeszcze parę lat temu był poniżej 30 mld zł. O tym koszcie decydują rynki finansowe. Dalszy wzrost tego kosztu w latach 2026-2028 pozostaje głównym zagrożeniem dla stabilności makroekonomicznej kraju, (większym niż dyscyplina narzucona przez Komisję Europejską), z możliwością otwartego kryzysu.

Deficyt całego sektora finansów publicznych, tj. łącznie z funduszami pozabudżetowymi, ma wynieść w 2025 roku 5,5 proc. PKB. Łączny wzrost wydatków publicznych w latach 2024-2027 ma wynieść około 7 proc. PKB. Poziom transferów socjalnych ma wzrosnąć z 17,7 proc. PKB w roku 2023 do 19-20 proc. PKB w roku 2027. Wydatki na obronę narodową mają wzrosnąć z około 2 proc. PKB w roku 2023 do 4,7 proc. PKB w roku 2025 i później.

Krajowa metoda pomiaru długu prowadza w błąd

Dług sektora liczony poprawnie, czyli według reguł UE, wedle prognozy rządowej przekroczy konstytucyjny limit 60 proc. PKB już w roku 2026. Rynki finansowe traktują poważnie metodologię UE, a nie tzw. metodę krajową, więc podawanie przez ministra Domańskiego danych według unijnej metodologii jest ekonomicznie poprawne. Ale rząd powinien zrezygnować całkowicie z posługiwania się także tzw. metodą krajową, bo ona wprowadza społeczeństwo w błąd, że długu jest mniej, a teraz nawet dużo mniej, niż jest w rzeczywistości.

Druga potrzebna zmiana ustawy o finansach publicznych dotyczy eliminacji tzw. wydatków pozabudżetowych pozostających poza kontrolą parlamentu. Wielkość tych wydatków rośnie bardzo szybko, pozwalając na kontynuowanie niebezpiecznej polityki „budżet stać na wszystko”.

Ryzyko spadku tempa wzrostu PKB

Są dwa ważne powody ignorowania lub niedoceniania przez ministra finansów i generalnie obecny rząd (a także przez opozycję), dużego ryzyka spadku tempa wzrostu PKB w najbliższych latach. Pierwszy powód to prawdopodobnie nadal niskie inwestycje, około 17 proc. PKB, wobec 22,5 proc. średnio w krajach UE. Przyczyny tego są długotrwałe: bardzo niskie oszczędności gospodarstw domowych, silnie ujemne oszczędności publiczne, skromne inwestycje zagraniczne.

Drugi powód to malejąca luka technologiczna między Polską a krajami technologicznie zaawansowanymi, takimi jak USA, Niemcy czy Wielka Brytania. Tempo wzrostu PKB na mieszkańca w tych krajach było przez ostanie 100-200 lat było niej więcej takie samo, około 1,5 proc. rocznie. Natomiast w krajach doganiających było bardzo zróżnicowane, między zero a ok. 10 proc., zależnie od udziału inwestycji w PKB, jakości instytucji rynkowych i szkolnictwa. W Polsce tempo wzrostu gospodarczego w ostatnich 32 latach wynosiło średnio 3,5 proc. rocznie. W najbliższych latach  jest zatem nieunikniony powolny spadek tego tempa do poziomu 1,5 proc. rocznie - z racji wysokiego już poziomu wydajności pracy i niskich inwestycji. Tę ocenę podziela KE. Nie podziela jej jeszcze polski rząd.

Cztery dobre zmiany

Dużą pozytywną zmianą w roku 2024 było zakończenie wojny prawnej z KE oraz instytucjami prawa międzynarodowego. Polska zaczęła otrzymywać środki z KPO oraz bieżącego budżetu UE. Dużą pozytywną zmianą jest program przyjęcia dużej liczby Ukraińców na prawach polskich obywateli. To zmniejsza koszt kryzysu demograficznego. Trzecia pozytywna zmiana to zapowiadana nowa polityka na rzecz poprawy jakości rzek, ochrony lasów i eliminacji dużych klęsk żywiołowych. Czwarta dobra zmiana dotyczy sektora energetycznego: zamykanie elektrowni węglowych i kopalń węgla, zielone światło dla elektrowni wiatrowych oraz jądrowych, redukcja śladu węglowego w produkcji przemysłowej, zapowiadana szybka przebudowa sieci połączeń elektrycznych. Potrzebny jest też duży wzrost nakładów na naukę, szkolnictwo i budownictwo mieszkaniowe.

O autorze

Stanisław Gomułka

Główny ekonomista BCC. członek korespondent PAN, przewodniczący Rady Naukowej Instytutu Nauk Ekonomicznych PAN.

Rząd pod koniec października ogłosił nowelizację budżetu państwa na rok 2024 i nowelizację propozycji budżetu na rok 2025. Główna zmiana dotycząca roku 2024 to podniesienie deficytu o 56 mld zł, z 184 mld zł do 240,3 mld zł, głównie z racji urealnienia dochodów podatkowych, m.in. z VAT o 23 mld zł i podatku CIT o 11 mld zł (z racji słabszej koniunktury przedsiębiorstw eksportowych; to efekt słabej koniunktury w strefie euro), oraz mniejszej wpłaty zysku z NBP o 6 mld zł. Mniejsze o 9 mld zł mają być też wpływy ze sprzedaży uprawnień emisji CO2. Jedna znaczna zmiana po stronie wydatków to przekazanie samorządom 10 mld zł na załatanie wyrw związanych z Polskim Ładem.

Pozostało 85% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację