W dniu 30 stycznia 2024 r. do laski marszałkowskiej został złożony projekt posłów lewicy dotyczący emerytur stażowych. Projekt ten wprowadza możliwość przejścia na emeryturę stażową urodzonym po 31 grudnia 1948 r., którzy posiadają okres składkowy i nieskładkowy wynoszący co najmniej 35 lat dla kobiet i 40 lat dla mężczyzn, o ile przysługująca temu ubezpieczonemu emerytura obliczona w formule zdefiniowanej składki będzie równa lub wyższa emeryturze minimalnej.
Problem w tym, że realizacja tego postulatu, nie dość, że drogiego, to i o charakterze dyskryminacyjnym, prowadziłaby nasz kraj dokładnie w drugą stronę niż to, co jest nam wręcz niezbędne. Nawet populistyczny rząd Mateusza Morawieckiego musiał pośrednio przyznać, że obniżenie wieku emerytalnego w 2017 r. było dużym długoterminowym błędem. Dlatego też, skrzętnie to ukrywając przed opinią publiczną, zapisał w KPO zobowiązanie do podnoszenia efektywnego wieku emerytalnego (w którym osoby faktycznie odchodzą na emeryturę).
Realizacja obietnic
Zarówno najnowszy projekt lewicy, jak i już złożony w Sejmie projekt pana prezydenta w obszarze emerytur stażowych są kompletnym zaprzeczeniem naszych zobowiązań z KPO. Realizując te pomysły, pójdziemy w drugą stronę i nawet prezydent Łukaszenko szeroko otworzy usta ze zdziwienia.
Niewątpliwie, na pochwałę zasługują starania polityków, by sprawiać wrażenie, że pamiętają o swoich obietnicach wyborczych. Jednak idei wprowadzenia emerytur stażowych nie było na sztandarach ani Koalicji Obywatelskiej, ani Trzeciej Drogi. Co więcej, także w umowie koalicyjnej obecnego rządu nie ma co szukać tego projektu.
Można więc przyjąć, że najnowszy projekt ma niewielkie szanse na wdrożenie. Chcemy czy nie, kalendarz wyborczy jest nieubłagany, a potrzeby nowych tematów i nowych obietnic są wręcz nieustające. Chyba każda partia polityczna potrzebuje jakiegoś paliwa wyborczego, nawet na wybory samorządowe. A projekt ustawy o emeryturach stażowych, nawet jeśli to już trochę odgrzewany kotlet, jest paliwem wyborczym. Z drugiej strony, kto z nas nie chciałby w wieku lat 53 (kobieta) lub lat 58 (mężczyzna) zostać pełnoprawnym emerytem?