Cezary Szymanek: Niemoralny szantaż Adama Glapińskiego, prezesa NBP

Prezes Narodowego Banku Polski grozi zalaniem rynku obligacjami covidowymi. Adam Glapiński udowadnia tym samym, że jest w stanie zrobić niemal wszystko, aby nie stanąć przed Trybunałem Stanu. Nawet podpalić polską gospodarkę. A na pewno wpędzić w wielkie kłopoty rząd Donalda Tuska.

Aktualizacja: 17.01.2024 13:34 Publikacja: 17.01.2024 03:00

Prezes NBP Adam Glapiński

Prezes NBP Adam Glapiński

Foto: Fotorzepa, Jakub Czermiński

Widmo Trybunału Stanu objawiło się prof. Adamowi Glapińskiemu po raz pierwszy – najprawdopodobniej – w połowie 2022 r. Ówczesny wicemarszałek Sejmu i poseł PSL Piotr Zgorzelski upublicznił wtedy opinie prawne, z których wynikało, że prezes Narodowego Banku Polskiego naruszył konstytucję, wydając zgodę na wykorzystanie pieniędzy banku do wspierania rządu Mateusza Morawieckiego. Tym bowiem – w skrócie – miał być wehikuł finansowy, który powstał w pierwszych tygodniach pandemii koronawirusa.

Obligacje covidowe, czyli jak NBP „pożyczył” rządowi PiS 144 miliardy złotych

Oto Polski Fundusz Rozwoju i Bank Gospodarstwa Krajowego rozpoczęły w 2020 r. emisję obligacji i papierów dłużnych z gwarancją Skarbu Państwa. Kupowały je prywatne banki, a po chwili – dosłownie – odkupywał je NBP. W ten sposób rząd PiS dostał do dyspozycji niebagatelną kwotę 144 miliardów złotych. Pieniądze zasiliły zaś specjalny – oczywiście rządowy – Fundusz Przeciwdziałania Covid-19.

Czytaj więcej

Broń atomowa szefa NBP. "Całkowicie załamałaby polski sektor finansowy"

Z jednej strony taka była potrzeba chwili polskiej gospodarki i tysięcy przedsiębiorców, którzy stanęli w obliczu dylematu: „być albo nie być”. Z drugiej zaś, biorąc pod uwagę publicznie wyrażane przez prof. Glapińskiego słowa sympatii dla partii prezesa Kaczyńskiego, trudno nie oprzeć się wrażeniu, że była to „ustawka” rządu PiS, NBP, PFR i BGK z wykorzystaniem prywatnej części sektora bankowego jako alibi na przyszłość.

Donald Tusk mówi o Trybunale Stanu, a Adam Glapiński kontratakuje

Po 15 października 2023 r. widmo Trybunału Stanu dla prezesa banku centralnego powoli, acz systematycznie, zaczęło się materializować. I za sprawą Donalda Tuska stało się jednym z głównych punktów planu rozliczenia ośmiu lat rządów Zjednoczonej Prawicy. Nie tylko za obligacje covidowe, ale także za brak walki z inflacją i – przede wszystkim – upolitycznienie NBP. Za każdym razem, gdy politycy rządu KO–Polska 2050– PSL–Lewica publicznie o tym mówili, do ataku ruszał Adam Glapiński. I wydawał oświadczenia o próbie zamachu na niezależny bank centralny, zatrudnił agencję PR, by dbała o jego wizerunek, albo NBP słał pisma do Komisji Europejskiej i Europejskiego Banku Centralnego z prośbą o pomoc i ochronę przed Tuskiem. Tak, do tych samych instytucji, którym Kaczyński, czyli polityczny ulubieniec prezesa banku centralnego, odmawiał prawa zabierania głosu w jakichkolwiek sprawach dotyczących Polski.

Z pomocą Glapińskiemu przyszedł w ubiegłym tygodniu Trybunał Konstytucyjny Julii Przyłębskiej, który na wniosek posłów PiS uznał przepisy umożliwiające postawienie przed Trybunałem Stanu prezesa Narodowego Banku Polskiego za niezgodne z konstytucją. Adam Glapiński triumfował. Tylko że plan jego obrony bardzo szybko stał się nieaktualny. 24 godziny później Donald Tusk, niezrażony „orzeczeniem” TK, zapowiedział, że znajdzie sposób na pociągnięcie do odpowiedzialności Glapińskiego, a na początku tego tygodnia pojawiły się opinie prawne, że TK nie utrudnił, ale wręcz ułatwił postawienie przed TS, bo będzie potrzebnych do tego mniej niż dotychczas głosów w Sejmie.

Czytaj więcej

Kotecki: Sprzedaż obligacji rządowych przez NBP? Polityczny atak i szantaż

Prezes NBP grozi rządowi opcją atomową

Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać. Członek RPP Ireneusz Dąbrowski zapowiedział, że NBP w najbliższych miesiącach może zalać rynek obligacjami covidowymi. To zaś oznaczałoby wielkie problemy dla obecnego rządu z dalszym pożyczaniem pieniędzy na rynku, z większymi kosztami spłaty obecnego zadłużenia oraz ze spełnieniem obietnic wyborczych. O destabilizacji samego rynku nie wspominając. To także oznacza, że Adam Glapiński jest w stanie zrobić wszystko, z użyciem napalmu na czele, by nie trafić przed Trybunał Stanu lub oblicze prokuratora i aby obronić posady dziesiątek polityków PiS, którzy znaleźli zatrudnienie w banku centralnym.

To oznacza także, że Adam Glapiński nigdy nie powinien zostać prezesem Narodowego Banku Polskiego.

Widmo Trybunału Stanu objawiło się prof. Adamowi Glapińskiemu po raz pierwszy – najprawdopodobniej – w połowie 2022 r. Ówczesny wicemarszałek Sejmu i poseł PSL Piotr Zgorzelski upublicznił wtedy opinie prawne, z których wynikało, że prezes Narodowego Banku Polskiego naruszył konstytucję, wydając zgodę na wykorzystanie pieniędzy banku do wspierania rządu Mateusza Morawieckiego. Tym bowiem – w skrócie – miał być wehikuł finansowy, który powstał w pierwszych tygodniach pandemii koronawirusa.

Obligacje covidowe, czyli jak NBP „pożyczył” rządowi PiS 144 miliardy złotych

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację