Przez ostatnich osiem lat władza prowadziła na wyborcach swoisty „test marshmallow”. Naginając przy tym – co nie dziwi – reguły, bo rząd nie skupił się tylko na obserwowaniu procesu podejmowania decyzji, a wręcz namawiał do jednego wyboru. W oryginale, czyli teście przeprowadzonym w latach 60. XX w. przez słynnego psychologa Waltera Mischela, pięcioletnie dzieci same decydowały, czy zjedzą słodką piankę, czy też nie ulegną natychmiastowej pokusie i zawierzą obietnicy, aby po kwadransie dostać dwie. Większość dzieci, która była w „pokoju niespodzianek” w przedszkolu przy amerykańskim Uniwersytecie Stanforda, wybrała wtedy natychmiastową konsumpcję słodkości. Ale te maluchy, które postanowiły – nie bez widocznego zresztą na ich twarzach cierpienia – zaufać, nie zjeść i poczekać 15 minut na podwójną porcję, okazały się w swym dorosłym życiu bardziej zdolne do wytrwałego dążenia i osiągania celów, rzadziej sięgały po niebezpieczne używki i zdobyły lepsze wykształcenie. Przed takim właśnie wyborem stajemy. Gratyfikacja tu i teraz, bez widoków na przyszłość, czy większy zysk za kilka chwil i bezpieczny dalszy rozwój? Dzisiejsza polityka gospodarcza – szczególnie w czasach konfliktów zbrojnych, wojen handlowych, kryzysu klimatycznego, postępu technologicznego – powinna przede wszystkim odpowiadać na problemy, które świat przyniesie jutro. Tym bardziej że te polskie już znamy.

Czytaj więcej

Wybory kluczowe dla gospodarki. Jakie wyzwania czekają nową kadencję?

Kryzys demograficzny może przynieść bankructwo systemu emerytalnego. A jak dołożymy do tego brak polityki migracyjnej, to również załamanie na rynku pracy. Utrata funduszy europejskich to wstrzymanie wielu inwestycji w Polsce i spadek konkurencyjności naszego rolnictwa. Gloryfikowanie węgla kosztem transformacji energetycznej to uczynienie z prądu dobra luksusowego. Spadające inwestycje firm nad Wisłą zamrożą wzrost PKB w punkcie zero. Najniższy wskaźnik innowacyjności w Unii Europejskiej pozwoli nam być tylko montownią dla reszty świata. Brak mieszkań dla młodych ludzi znów obudzi demona emigracji. Przez niskie płace nauczycieli i naukowców nie wykształcimy twórców nowych rozwiązań technologicznych. Niechęć do wspólnej waluty euro będzie pogłębiać słabość złotego. Partyjny wymiar sprawiedliwości wygoni przedsiębiorców do krajów, gdzie służby nie budzą gwałtownie o 6 rano za sam fakt bycia biznesmenem. A przecież czekają nas jeszcze zmagania z zatrutym smogiem powietrzem, znikającymi lasami i coraz częstszymi suszami. Nie uda się stawić czoła tym wyzwaniom, jeśli nasz wybór będzie zdeterminowany tylko przez chwilową przyjemność, tu i teraz. Potrzebujemy wyboru z otwartymi oczami, patrzącymi w przyszłość.