Dziś podatki dochodowe uważane są za największe osiągnięcie w dziejach skarbowości. Ich znaczenie polityczne i propagandowe jest nieproporcjonalne do ekonomicznego.
Wiele osób fizycznych i prawnych podatków dochodowych nie płaci w ogóle albo płaci w wysokości symbolicznej w stosunku do uzyskiwanych przychodów. Wykorzystują do tego instrumenty międzynarodowego planowania podatkowego i tzw. raje podatkowe, czyli jurysdykcje, w których stawki podatku dochodowego są niskie lub go w ogóle nie ma.
Większość rządów prowadzi walkę z tymi podatnikami i nieuczciwą konkurencją podatkową ze strony państw, które tworzą przepisy pozwalające na obniżenie zobowiązań, by przyciągnąć do siebie podatników z krajów, w których podatki są wyższe. Kombinacja instrumentów ekonomicznych, prawnych, politycznych i policyjnych powinna przynieść efekty w tej walce. A jakoś nie przynosi.
Gdyby wszyscy płacili podatki, stawki podatkowe nie musiałyby być tak wysokie. Małych państewek, które są rajami podatkowymi, nie powinno być trudno przymusić do porzucenia stosowanych przez nie praktyk. Wystarczyłyby proste zabiegi dyplomatyczne, wsparte ewentualnie sankcjami administracyjnymi i ekonomicznymi, a w ostatecznym razie wsparcie służb specjalnych i policji. Dlaczego zatem to się nie udaje? Bo nie chodzi o to, „by złapać króliczka, ale by gonić go" – jak śpiewali Skaldowie.
Drugie dno rajów podatkowych
Podatki dochodowe od osób fizycznych nie zostaną zlikwidowane, bo służą do inwigilacji obywateli pod pretekstem zbierania informacji o ich zobowiązaniach podatkowych. Raje podatkowe nie zostaną zlikwidowane, bo działają w nich spółki zakładane przez służby specjalne różnych państw.