Przemysław Kwiecień: Powrót Reganomics?

Pierwszy strach szybko zamienił się w euforię. Rynki szybko otrząsnęły się z 5-procntowego spadku i wystrzeliły w kierunku historycznych maksimów. Nagle w Trumpie przestano widzieć szaleńca, a zauważono człowieka, który może pchnąć Amerykę do przodu.

Publikacja: 10.11.2016 11:10

Przemysław Kwiecień: Powrót Reganomics?

Foto: materiały prasowe

Co się stało, że rynki tak szybko zmieniły podejście do prezydenta elekta? Pomijając sam fakt, iż często niewytłumaczalna zmienność jest w naturze rynków finansowych istotne je to, że Republikanie mają w zasadzie pełnię władzy. Pojawiły się nawet nadzieje na powrót Reganomics. Chodzi o politykę gospodarczą Ronalda Regana, który rządził w okresie jednej z dłuższych powojennych ekspansji gospodarczych. Stawiał na niższe podatki, deregulację gospodarki, mniejsze wydatki budżetowe i politykę pieniężną, która trzyma inflację w ryzach. Szybko trzeba dodać, że nie wszystkie założenia udało mu się zrealizować. Podatki zostały obniżone, ale okazało się, że trzeba je znów podnieść, bo zaczynało brakować pieniędzy. Wydatki budżetowe wzrosły, w szczególności w zakresie obronności i w konsekwencji dług publiczny bardzo się zwiększył. Czy to polityka Regana sprawiła, że lata 80-te to był w dużej mierze okres prosperity i wzrostów na giełdach? Można zaryzykować stwierdzenie, że nie była ona kluczowym elementem. Regan odziedziczył gospodarkę w recesji, z wysoką inflacją, wysokimi stopami procentowymi i drogą ropą. Ropa zaczęła tanieć, a bank centralny wygrywał już wtedy powoli wojnę z inflacją, mógł zatem obniżać stopy procentowe, napędzając koniunkturę. Do tego dług publiczny na początku prezydentury Regana to było mniej niż 30% PKB, można było zatem go zwiększać bez szczególnych konsekwencji.

Trump również obiecał niższe podatki i nowe wydatki na infrastrukturę, a także zmniejszenie regulacji. Stąd porównania do Regana. Jego punkt wyjścia jest jednak znacznie inny. Po pierwsze, dług publiczny przekracza już wartość rocznego PKB. Wcześniej jedyna taka sytuacja w historii miała miejsce w okresie wojny. Teoretycznie nie ma określonego limitu, ponad który można go zwiększać, ale USA musiałyby w coraz większym stopniu polegać na zagranicznych oszczędnościach. Po drugie, Reganomics zakłada kontrolę inflacji przez bank centralny. Jeśli rząd będzie chciał zwiększyć deficyt, trudno będzie mu przychylnym okiem patrzeć na podwyżki stóp, szczególnie przy tak wysokim zadłużeniu. Tymczasem już w przyszłym roku Trump będzie musiał zaprezentować kandydata na szefa Rezerwy Federalnej. Patrząc statycznie Donal Trump obejmie prezydenturę w dużo lepszej sytuacji względem tego, co zastał Regan. Tym samym jednak będzie mu dużo trudniej tę sytuację poprawić.

dr Przemysław Kwiecień CFA

Główny Ekonomista

X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.

Co się stało, że rynki tak szybko zmieniły podejście do prezydenta elekta? Pomijając sam fakt, iż często niewytłumaczalna zmienność jest w naturze rynków finansowych istotne je to, że Republikanie mają w zasadzie pełnię władzy. Pojawiły się nawet nadzieje na powrót Reganomics. Chodzi o politykę gospodarczą Ronalda Regana, który rządził w okresie jednej z dłuższych powojennych ekspansji gospodarczych. Stawiał na niższe podatki, deregulację gospodarki, mniejsze wydatki budżetowe i politykę pieniężną, która trzyma inflację w ryzach. Szybko trzeba dodać, że nie wszystkie założenia udało mu się zrealizować. Podatki zostały obniżone, ale okazało się, że trzeba je znów podnieść, bo zaczynało brakować pieniędzy. Wydatki budżetowe wzrosły, w szczególności w zakresie obronności i w konsekwencji dług publiczny bardzo się zwiększył. Czy to polityka Regana sprawiła, że lata 80-te to był w dużej mierze okres prosperity i wzrostów na giełdach? Można zaryzykować stwierdzenie, że nie była ona kluczowym elementem. Regan odziedziczył gospodarkę w recesji, z wysoką inflacją, wysokimi stopami procentowymi i drogą ropą. Ropa zaczęła tanieć, a bank centralny wygrywał już wtedy powoli wojnę z inflacją, mógł zatem obniżać stopy procentowe, napędzając koniunkturę. Do tego dług publiczny na początku prezydentury Regana to było mniej niż 30% PKB, można było zatem go zwiększać bez szczególnych konsekwencji.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację