Obserwując nasilenie sporów politycznych, można odnieść wrażenie, że funkcjonowanie służby zdrowia jest najważniejszym przedmiotem zainteresowania polskich partii. Oczywiście narracja opozycji eksponuje ocenę, zgodnie z którą mamy do czynienia z zapaścią (przynajmniej publicznej) opieki medycznej w następstwie rządów PiS-u. Z kolei PiS, choć de facto przyznaje, że nie jest dobrze, to winą obarcza poprzednie rządy (przede wszystkim PO), sobie przypisując zasługę powiększenia poziomu finansowania ochrony zdrowia.
1. Wszystkie partie są zgodne, że kluczową przyczyną niedomogów są ciągle niedostateczne nakłady publiczne. Adwersarze zdają się podzielać hasło: „Na zdrowiu nie można oszczędzać” i rywalizują obietnicami, o to, kto przeznaczy na służbę zdrowia większą część PKB. W deklaracjach wyborczych w 2019 roku „zwyciężyła” Lewica (SLD).
Czytaj więcej
Premier przyjął dymisję Adama Niedzielskiego, który ujawnił poufne dane jednego z lekarzy. Nowym ministrem została Katarzyna Sójka. Opozycja twierdzi, że to nie koniec sprawy.
Politycznych rywali niespecjalnie natomiast interesuje kwestia pożądanego modelu służby zdrowia, wolą eksponować „konkrety” (np. gwarantowany czas oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty). Nie kwestionując kluczowego znaczenia dla sprawności służby zdrowia powiększenia wydatków publicznych, trzeba jednak podkreślić, że efektywność działania tego sektora jest równie ważna.
2Polski model ochrony zdrowia kształtował się po roku 1990 w sposób żywiołowy. Decydujący wpływ miały (i mają) różne grupy interesów i rywalizujące partie. Zmiany systemu są doraźne, „za to” bardzo częste.