W 2023 r. inwestorzy ulokowali w nieruchomościach komercyjnych w Polsce około 2 mld euro, czyli o dwie trzecie mniej rok do roku i generalnie najmniej od wielu lat. Na świecie sytuacja wyglądała podobnie. Jak ocenia pani perspektywy i jakie jest postrzeganie Polski przez międzynarodowy kapitał?
Ubiegły rok był rzeczywiście fatalny pod kątem transakcyjnym, uważam, że obecne spowolnienie to kryzys stóp procentowych, a nie kryzys dostępności kapitału, bo tego kapitału na rynku jest dużo i nie będzie on czekał wieczność, żeby zostać wydany. A co do stóp procentowych, to dochodzące z rynku finansowego informacje o stabilizacji – a miejmy również nadzieję obniżki – absolutnie pozytywnie wpłyną na rynek nieruchomości.
Ktoś może zapytać, że skoro kapitału czekającego na zainwestowanie jest tak dużo, to w czym jest problem wynikający z wysokich stóp: przecież jeśli ktoś ma duże fundusze, to nie musi pożyczać?
Pożyczać zawsze trzeba. Jesteśmy w takim sektorze, że bez kredytów ten biznes jest po prostu nieopłacalny, więc stopy procentowe, o których wspomniałam, są bardzo istotne. Przyzwyczailiśmy się do absolutnie niskiego poziomu stóp, co jest nie do powtórzenia przez dobrych kilka najbliższych lat. Inwestorzy z rynku nieruchomości po takim szoku związanym z ogromnymi podwyżkami stóp – zarówno sprzedający, jak i kupujący – szukają poziomu, na którym mogą się spotkać, jeżeli chodzi o ceny nieruchomości. Między innymi różnica w tych oczekiwaniach spowodowała, że transakcji w zeszłym roku wydarzyło się tak mało. Wydaje się, że 2024 r. będzie rokiem inwestorów o nastawieniu oportunistycznym. Natomiast ten kapitał, który my nazywamy w nieruchomościach core – czyli szukający bezpiecznych inwestycji – to przewidywałabym większą aktywność w 2025 r. To nie znaczy to, że w tym roku nie będzie się dużo działo.
Jakie sektory postrzegane są w tej chwili przez inwestorów jako najatrakcyjniesze?