Firmy windykacyjne wieszczą upadłości największych spółek związanych z budowlanką. Czy branża budowlana jest dziś w dużych tarapatach? Ruediger Kuhn:
Poważne kłopoty mają przede wszystkim te firmy, które wygrały przetargi na wykonawstwo robót budowlanych rozstrzygane w latach 2009-2010. W tym okresie ceny prac budowlanych, w związku z dużą konkurencją w branży, istotnie spadły. Faktycznie firmy te realizowały prace w drugiej połowie 2010 oraz w 2011 r., gdy na skutek spiętrzenia się inwestycji przed EURO 2012 gwałtownie wzrosły ceny wielu materiałów budowlanych, np. asfaltu, kruszyw, koszty pracy i transportu.
Konsekwencją tego były duże straty na kontraktach, jakie zanotowali wykonawcy m.in. odcinków autostrad czy stadionów. Dochodziło do sytuacji, w których zmuszeni byli realizować projekty po cenach nawet kilkadziesiąt procent niższych niż ponoszone przez nich koszty budowy. Kłopoty finansowe dużych wykonawców przeniosły się na zasadzie efektu domina na mniejsze firmy podwykonawcze, które nie dostały należnych pieniędzy za prace wykonywane na zlecenie głównych wykonawców. Takie zatory płatnicze powoli stają się problemem w naszej branży.
A banki nie mają zaufania do branży budowlanej...