Lech Wałęsa bardzo rzadko bywa na koncertach. Kiedy jednak organizatorzy Baltic Opera Festival poprosili, by przyjął patronat nad występem Ukrainian Freedom Orchestra, nie musieli go długo przekonywać. Nie tylko dlatego, że tworzą ją muzycy z kraju walczącego z rosyjską agresją. Na miejsce ich występu w Trójmieście wybrano największą działającą tam dziś stocznię – Crist SA. A stocznia plus Lech Wałęsa kojarzą się nieodwracalnie z dwoma hasłami: solidarność i wolność.
Lech Wałęsa wspominał, jak był prezydentem
Tak właśnie – Solidarity & Freedom – zatytułowano wtorkowy koncert Ukrainian Freedom Orchestra w Gdyni. I od początku wiadomo było, że nie będzie to jedynie wydarzenie muzyczne, choćby dlatego, że głos zabrał na nim Lech Wałęsa. Jak zwykle mówił barwnie, wręcz anegdotycznie o sprawach nieoczywistych. Opowiadał, jak w czasach prezydentury toczył długie rozmowy z ówczesną sekretarz stanu USA Madeleine Albright, która hamowała go w zapędach zniszczenia Rosji. I przyznał, że bardzo żałuje, iż nie zdążył zrealizować innego celu – wprowadzenia Ukrainy i Białorusi do NATO i Unii.
Czytaj więcej
– Marzę o tournée w Ukrainie – mówi Waldemar Dąbrowski, dyrektor Opery Narodowej o Ukrainian Freedom Orchestra
Wspomnienia Lecha Wałęsy wzmocniły nastrój występu Ukrainian Freedom Orchestra, która na swoją tegoroczną trasę po Europie i USA wybrała IX Symfonię Ludwiga van Beethovena. Jedno z najważniejszych dzieł w historii muzyki powstało dokładnie 200 lat temu, ale od powodów rocznicowych znacznie ważniejszy jest fakt, że IX Symfonia stała się symbolem jedności i wolności. Jej wymowę tym razem wzmocnił fakt, że finałową „Odę do radości” Schillera zastąpiono ukraińskim tekstem z hasłem „Sława Ukrainie”.
IX Symfonia Beethovena i „Sława Ukrainie”
Można więc było odnieść wrażenie w Gdyni, że wszyscy czekali właśnie na chóralną odę i ona nadała też właściwy charakter całemu koncertowi. Wielkie uznanie należy się właścicielom stoczni Crist SA, że przerwali pracę w jednej ze swoich hal i oddali ją artystom. Industrialne, surowe wnętrze wzmocniło atmosferę, nadając muzyce Beethovena nowych znaczeń, ale warunki akustyczne sprawiły, że zwłaszcza w pewnym oddaleniu od podium dla orkiestry dźwięk zlewał się, a rozmaite detale brzmieniowe ulegały zatarciu.