To był, według niepełnych jeszcze prognoz, znakomity rok w polskiej fonografii: sprzedano kilkanaście procent albumów więcej niż w poprzednim roku, zaś udział krajowych produkcji w sprzedaży stał się po raz pierwszy wyższy niż propozycji zagranicznych.
To zasługa rodzimych gwiazd, wśród których największą był raper O.S.T.R. Jego album „Życie po śmierci" może osiągnąć nawet wynik 100 tysięcy egzemplarzy. Nie da się ukryć, że właśnie rosnące zainteresowanie rapem zwiększa udział polskiej muzyki w rynku. A także spektakularne powroty, np. Agnieszki Chylińskiej po siedmioletniej płytowej przerwie. Jej „Forever Child" promuje się hitem „Królowa łez" i może się rozejść do końca roku w 50 tysiącach egzemplarzy. A proporcje między sprzedażą tradycyjnych płyt i muzyką w sieci osiągnęły odpowiednio 75 i 25 procent, co upodabnia nas do Niemiec i Francji.
Artyści średniego pokolenia odzwierciedlili na płytach rosnące przerażenie polityczną wojną w Polsce. Na „Błysku" grupy Hey Kasia Nosowska śpiewa w „Prędko, prędzej" o politycznej ustawce przypominającej porachunki kiboli. Apeluje, żeby nie wnosić do jej życia medialnego brudu hybrydowych wojen.
Krytyczny obraz Polski przyniosła płyta Marii Peszek „Karabin". Wiele mówiła okładka nowego albumu Kultu „Wstyd", który to napis widnieje na rozpiętym biało-czerwonym dresie. Kazik również napiętnował polityczne kibolstwo, natomiast Muniek Staszczyk na nowej płycie T.Love śpiewał o tym, co może przynieść zderzenie dwóch marszów 11 listopada. Z kolei Fisz na płycie „Dron" nagranej z Emade zajął się opisaniem świata, w którym najmłodsze pokolenie w związku z egoizmem polityków może liczyć tylko na siebie – w niełatwej, naszpikowanej elektronicznymi gadżetami rzeczywistości.
Młodsze pokolenie artystów wybrało emigrację wewnętrzną oraz podróż do korzeni rocka, lat 60. i hipisowskich utopii. Tak można opisać świetny album Organka „Głupi" oraz „Woman Blue" zespołu Shy Albatross. Najciekawszy album spośród artystów młodego pokolenia nagrała Brodka („Clashes"). To międzynarodowa produkcja zarejestrowana przez Noaha Georgesona, której towarzyszą zagraniczne koncerty. A to nie jest ostatnie słowo Brodki na świecie.