„Chcę nagrać z tobą jeszcze jedną płytę" – powiedział David Bowie na początku stycznia zeszłego roku producentowi Tony'emu Viscontiemu przed premierą albumu „Blackstar", który ukazał się 8 stycznia, czyli w urodziny muzyka. Kompozycja „Łazarz" wskazywała, że album jest manifestem artystycznego zmartwychwstania wokalisty i powrotu do muzyki. Nadzieja trwała krótko: 10 stycznia Bowie już nie żył, a „Łazarz" brzmiał jak ironiczne pożegnanie artysty pisane z zaświatów. „Popatrz tutaj, jestem w niebie/.../ Już nic nie mogę stracić".
O raku wątroby poza rodziną wiedział tylko producent Tony Visconti. Poznając teksty nagrywanej od 2014 roku płyty, powiedział Davidowi: „Ty łobuzie, tworzysz pożegnalną płytę!". Bowie ujawnił chorobę muzykom w studio, gdy po chemioterapii stracił włosy i brwi. Ale trzymał rękę na pulsie i nagrywając ostatni w pięćdziesięcioletniej karierze album, słuchał nowości – „Black Massiach" D'Angelo i „To Pimp A Butterfly" rapera Kendricka Lamara. Jednocześnie stworzył płytę oryginalną, ambitną.
Pośmiertne sukcesy
W „Łazarzu" ironizował, że pozostawił telefon komórkowy na ziemi, ale być może dotarły do niego informacje, że „Blackstar" sprzedał się aż w 2 mln egzemplarzy, osiągając w 2016 roku szósty wynik w światowej fonografii. A nie jest to ostatnie słowo artysty, ponieważ otrzymał pośmiertnie dwie nominacje do Grammy i na pewno je zdobędzie. „Blackstar" wywindowała na szczyty płytowych list przebojów nie tylko śmierć artysty, bo przecież Leonard Cohen, Prince czy Lemmy z Motorhead – ci, którzy również odeszli – nie mogli rywalizować tak jak Bowie z młodymi gwiazdami: Justinem Bieberem, raperem Drakiem, Beyonce czy z Coldplay. Sprzedało się też 700 tysięcy albumów „The Best of David Bowie", a przed świętami wyszedł album „Legacy".
Popularność kompozytora „Let's Dance" zwiększyła zainteresowanie młodych słuchaczy płytami winylowymi - ich łączna sprzedaż wzrosła w minionymi roku aż o 52 procent, osiągając poziom 3,2 mln albumów – najwyższy od 1991 roku. Zaś „Blackstar" był najczęściej kupowanym winylowym albumem 2016 roku, zaś w trzydziestce bestsellerów znalazły się cztery inne tytuły Bowiego – „The Rise and Fall of Ziggy Stardust", „Hunky Dory", „Nothing Has Changed" i „Changesonebowie". W specjalnym boksie ukazał się „The Gouster", niepublikowany soulowy album z 1974 roku.
Fani tęsknili za Bowiem, ponieważ po zakończeniu „Reality Tour" w 2004 roku powiedział: „Koniec z koncertami. Teraz zamierzam być mężem i ojcem". I przykładnie wychowywał córkę Aleksandrię urodzoną ze związku z modelką Iman w 2000 roku. Po 2005 dał tylko kilka krótkich występów z ulubionymi młodymi grupami Arcade Of Fire, TV On The Radio, a także Alicią Keys i Davidem Gilmourem, upamiętniając śmierć Syda Barretta, pierwszego lidera Pink Floyd. Stał się kinomaniakiem, oglądał „tony filmów", na przykład trzy Woody Allena dziennie. Malował i był wybitnym znawcą sztuki. W 1996 roku zagrał Andy'ego Warhola w filmie „Basquiat", a na listopadowej aukcji Sotheby's obrazy z jego kolekcji sprzedano za 30 mln dolarów. „Air Power" Basquiata poszedł za 8,8 mln dolarów (kupiony w 1984 roku za 120 tys. dolarów!). Płótno „Head of Gerda Boehm" Franka Auerbacha uzyskało cenę 4,7 mln dolarów. Zaś obraz namalowany przez Bowiego i Damiena Hirsta kupiono za milion dolarów. Sporą część kolekcji pozostała w posiadaniu rodziny.