„Kochanie, mam wszystko, czego pragniesz /Proszę tylko o trochę szacunku, kiedy wracasz z pracy” – śpiewa Aretha Franklin (urodzona w 1942 roku) w finale najnowszej płyty. Kompozycję Otisa Reddinga wyniosła na szczyty list przebojów dokładnie pół wieku temu, kiedy przemoc fizyczna „damskich bokserów”, a i znęcanie się psychiczne nad dziewczynami, narzeczonymi, żonami było na porządku dziennym.
Dziś piosenka nabiera nowego wymiaru, stając się hymnem wszystkich tych, którzy mają odwagę ujawnić przypadki molestowania seksualnego w pracy.
Przesłanie zawarte w piosenkach Arethy Franklin przypomina nam całkiem niedawne czasy, w co trudno uwierzyć, nasycone rasizmem i przemocą. Ale i brakiem seksualnej edukacji, co sprawiało, że dziewczynki stawały się kobietami tak szybko jak w średniowieczu lub tam, gdzie nie dotarła jeszcze cywilizacja.
Aretha urodziła pierwsze dziecko, mając zaledwie 12 lat, drugie – dwa lata później. Ojcami byli nieletni koledzy ze szkoły. Wychowaniem jej potomstwa zajmowała się babcia Rachela, a także siostra Emma, ale również Mahalia Jackson, gwiazda muzyki gospel i aktywistka walki o prawa kobiet.
W domu bywało wielu celebrytów, do czego skłaniał ich głos charyzmatycznego ojca Arethy, pastora Franklina z New Bethel Baptist Church. Mówiło się, że jest wart milion dolarów. Jego kazania przyciągały bowiem setki wiernych w macierzystym kościele i tysiące w świątyniach całego kraju, które odwiedzał z dobrą nowiną. Ale głos córki okazał się jeszcze cenniejszy.