Czytaj także:
W związku z końcem 2019 roku przypominamy najważniejsze, najciekawsze, budzące największe emocje teksty, które ukazały się na łamach "Rzeczpospolitej" i na rp.pl. Przypomnijmy sobie czym w minionych 12 miesiącach żyła Polska. Dziś przypominamy tekst "Ksiądz Franciszek Cybula: Prezydencki kapelan ze skazą", który ukazał się w "Rzeczpospolitej" w maju 2019 roku.
– To jak grom z jasnego nieba. Nic nie wskazywało, by miał jakieś niepokojące skłonności – mówi „Rzeczpospolitej” Andrzej Drzycimski, były rzecznik prezydenta Lecha Wałęsy. W ten sposób komentuje ustalenia z filmu Tomasza Sekielskiego „Tylko nie mów nikomu”, że zmarły w lutym były kapelan prezydenta ks. Franciszek Cybula molestował nastoletniego chłopca. Oskarżenia dotyczą księdza, który w pewnym momencie zaliczał się do najbardziej wpływowych duchownych w Polsce. Taka kariera może zaskakiwać, biorąc pod uwagę jego trudne dzieciństwo.
Alfred Franciszek Cybula, bo tak rzeczywistości się nazywał, urodził się w 1940 roku w Gdańsku i szybko stracił biologiczny rodziców. Ojciec, chcąc chronić rodzinę przed zesłaniem do obozu, został folksdojczem i zginął jako żołnierz Wehrmachtu na froncie w Jugosławii. Matka z kolei zmarła na tyfus.
Sierota trafił do bezdzietnego kaszubskiego małżeństwa Cybulów. Ze swojego dzieciństwa w Gowidlinie ks. Cybula wspominał później piszczącą biedę, którą udało się opanować dzięki wielkiej pracowitości rodziców. Ale też ich wielką pobożność. – Budziłem się czasem w nocy i widziałem w poświacie księżyca, jak tato z różańcem w ręku, oparty o stół, spał ze zmęczenia – opowiadał w 2009 roku w wywiadzie dla tygodnika „Idziemy”.
Cybula studiował w seminariach w Pelplinie i Gdańsku Oliwie, a święcenia kapłańskie przyjął w 1967 roku. Już dwa lata później poznał Wałęsę.