Przeciętny telewidz, który w ostatnich dniach oglądał wystąpienia Sławomira Izdebskiego, może odnieść wrażenie, że patrzy na kopię Andrzeja Leppera. Do byłego lidera Samoobrony Izdebskiego porównują też politycy. Choćby prezydencki doradca Henryk Wujec, który zrobił to w minioną sobotę na antenie Trójki.
Porównanie słuszne, bo Sławomir Izdebski uczestniczył w blokadach organizowanych pod koniec lat 90. XX w. przez Samoobronę. I sam mówi, że sposobu poruszania się w polityce uczył się właśnie od Leppera.
Izdebski poznał przewodniczącego w 1998 r., kiedy brał udział w proteście w Zdanach na Mazowszu, gdzie blokowano drogę i palono opony. Policja użyła przeciwko protestującym siły. – Część rolników zdołała uciec przed policją, a kilkudziesięciu zatrzymano, bo wielu z nich było pijanych. Wśród zatrzymanych znalazł się też Izdebski – wspomina w rozmowie z „Rz" lokalny dziennikarz. Następnego dnia przyjechał sam Andrzej Lepper i uwolnił zatrzymanych. Tak dzisiejszy lider rolniczego protestu poznał szefa Samoobrony.
Z chęci do polityki
Kariera Izdebskiego w partii Leppera rozwijała się błyskawicznie. W 1999 r. został wiceprzewodniczącym zarządu regionu mazowieckiego, rok później wybrano go na członka Rady Krajowej. A w 2001 r. został senatorem.
– Jego dzieci biegały po wsi i krzyczały, że ojciec będzie teraz po 100 baniek zarabiał – opowiada dziennikarz z Siedlec.