Zagrożone 76 mln na promocję polskiej żywności

Polityk ruchu Kukiz 15 i b. senator Samoobrony chcą przejąć kontrolę nad wartymi 76 mln zł funduszami polskich rolników.

Publikacja: 29.07.2022 14:43

Zagrożone 76 mln na promocję polskiej żywności

Foto: Bloomberg

Polska żywność nie promuje się za granicą sama, środki na reklamy i imprezy promocyjne wpłacają sami rolnicy i przetwórcy żywności, hodowcy drobiu, skupy zboża. Choć płacą oni drobne kwoty, łącznie uzbierało się z nich w ubiegłym roku ponad 76 mln zł. To łączny budżet 10 branżowych funduszy promocji polskiej żywności, z tych pieniędzy finansowane są misje gospodarcze, udziały w targach, wszystkie pomysły na promocję polskiego mleka, mięsa i innej żywności w kraju i za granicą.

Fundusze cieszą się świetną opinią, nie tylko samych rolników, co zrozumiałe, ale też, co się rzadko zdarza, organów nadzoru. Laurkę wystawiła im nawet w marcu tego roku Najwyższa Izba Kontroli.

I te właśnie fundusze chce zlikwidować należący do ruchu Kukiz’15 poseł Jarosław Sachajko, który wraz z poparciem Sławomira Izdebskiego, b. senatora Samoobrony, napisali ustawę, która z tych funduszy stworzy – jeden wielki fundusz promocji polskiej żywności.

Jarosław Sachajko - z prawej

Jarosław Sachajko - z prawej

Foto: PAP/Paweł Supernak

Choć brzmi to dobrze – jeden duży fundusz zamiast 10 małych, to diabeł tkwi w szczegółach, a przedstawiciele branży wpłacających największe sumy, mówią nieoficjalnie redakcji, że jest to skok na ich środki, czyli próba przejęcia kontroli nad budżetem wartym 76 mln zł oraz zapewnienie kilku dobrze płatnych miejsc pracy w nowej radzie nadzorczej.

Warto tu dodać, że Sławomir Izdebski został dwa lata temu skazany na 4,5 roku więzienia za oszukanie na blisko 2 mln zł ok 40 osób, którym nie zapłacił za skupowane towary, rzepak, kukurydzę, owies, żyto, środki ochrony roślin, w ramach działalności grupy producenckiej „Nasze zboża”. – W ten sposób od 2013 roku, przez kolejne trzy lata, oszukali ponad 40 osób na łączną kwotę prawie miliona dziewięciuset tysięcy złotych – informowała 2 grudniu 2020 r. rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Siedlcach Krystyna Gołąbek, cytowana przez redakcję RDC. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny, a dziś Sławomir Izdebski szefuje OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych, która jako jedyna z organizacji branżowych poparła projekt posła Sachajki.

Przewodniczący OPZZRiOR Sławomir Izdebski

Przewodniczący OPZZRiOR Sławomir Izdebski

Foto: PAP/Paweł Supernak

– Ten projekt popiera jedynie Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych Rolników i Organizacji Rolniczych kierowane przez pana Izdebskiego, a wszystkie inne organizacje branżowe biorące udział w konsultacjach są przeciwne – mówi Dariusz Goszczyński, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa.

Na sumę 76 mln zł składa się dziesięć funduszy promocji poszczególnych sektorów rolnictwa. Fundusze promocji nie dysponują publicznymi pieniędzmi– zarządzają składkami wpłacanymi przez producentów żywności, rolników, skupy i przetwórców. Np. skupy mleka wpłacają po 0,001 zł od każdego skupionego litra mleka. Jak informuje nadzorujący je Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa, najwięcej środków gromadzi obecnie fundusz promocji mięsa drobiowego – w 2021 r. było to ponad 15 mln zł, po ponad 12 mln zł miały fundusze promocji mleka oraz mięsa wieprzowego, a po 10 mln zł – fundusze promocji ziarna zbóż oraz fundusz promujący owoce i warzywa.

Nowy projekt ustawy, do którego dotarła Rzeczpospolita, ma połączyć powyższe 10 budżetów funduszy w jedno potężne ciało, zarządzane przez Komisję Zarządzającą i stworzyć tam nowy obiekt – Radę Nadzorczą. W nowym projekcie w jednej komisji zarządzającej nowym wielkim funduszem będzie tylko po jednej osobie z każdej branży. Do tej pory, w komisji zarządzającej każdym funduszem sektorowym – promocji mleka, mięsa wołowego, drobiu, owoców i warzyw, zbóż etc. – zasiada po 8 przedstawicieli danej branży i jedna osoba z izby rolniczej.

Zarzuty wobec pomysłu są poważne –poszczególne branże rolnictwa stracą kontrolę nad tym, co się dzieje z wpłacanymi przez nich samych pieniędzmi. Projekt wyda pieniądze rolników na pensje dla rady nadzorczej, czego do tej pory nie było, bo członkowie komisji działają społecznie oraz – nowy fundusz niesie niebezpieczeństwo likwidacji funduszy promocji w Polsce w ogóle.

Czytaj więcej

Szalejące ceny naganiają klientów dyskontom

– To robienie polityki, tworzenie grupy trzymającej fundusze, na którą rolnicy nie będą mieli żadnego wpływu, dlatego jesteśmy przeciwni. Naszym zdaniem to pomysł niepotrzebny a pieniądze nie będą wtedy szły na potrzeby poszczególnych branży – mówi Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego, którego fundusz ma łącznie 8 mln zł. – To my, rolnicy, wpłacamy na ten fundusz i to my rolnicy czy się to komuś podoba, czy nie, mamy wpływ na działania funduszy – dodaje.

Wszystkie branże protestują przeciwko utracie kontroli nad ich składkami. Dziś w komisjach w każdym z funduszy siedzą przedstawiciele danej branży i oceniają wpływające projekty i decydują o wydaniu pieniędzy. W nowym projekcie – mówią rolnicy – w komisji będzie po jednym przedstawicielu branży, a 9–osobowy skład będzie próbował pogodzić czasem sprzeczne interesy branży, zabraknie za to głębokiej znajomości tematu.

Jarosław Sachajko tłumaczy redakcji Rzeczpospolitej, że jego zdaniem problem funduszy leży w skuteczności, bo fundusze – jego zdaniem – mało efektywnie wspierają eksport a w Polsce konkurują między sobą. – Obecnie poszczególne fundusze w bardzo dużej mierze za pieniądze rolników reklamują jedzenie polskich produktów na polskim rynku – odpowiedział na pytanie, dlaczego chce zmieniać system funduszów promocji. – Statystyczny Polak zjada tyle samo i konkurencja na tym rynku 10 funduszy to jest konkurencja o ten sam żołądek. Fundusze powinny walczyć o klientów na rynkach zewnętrznych, a nie polskim, ponadto problem dla rolnictwa tworzony jest w Brukseli. Jeden duży fundusz ze względu na skalę może więcej, ponadto zlikwidowano by konkurencję pomiędzy funduszami, a wpłynięto by na nawyki żywnościowe i skupiono by się na pozyskiwaniu nowych rynków zewnętrznych – pisze Sachajko.

Czytaj więcej

Drożyzna uderza, będziemy ciąć wydatki

Tyle że – to się właśnie od dawna dzieje, z czym zgodziła się nawet kontrola NIK. – Polskie artykuły rolno–spożywcze znacznie lepiej konkurowały na rynku międzynarodowym aniżeli inne polskie towary, przede wszystkim przez zdolność produkowania po niższych cenach niż producenci z konkurencyjnych rynków – napisała Izba po kontroli w marcu 2022 r. Nie mieli żadnych zastrzeżeń, ocenili, że wydatki na promocję polskiej żywności za granicą dokonane zostały w sposób celowy i gospodarny.

Sachajko nie ma racji, pisząc, że Polsce brakuje sukcesów w promocji żywności. Jest wprost przeciwnie. – Przed wsparciem z funduszu promocji mleka nie mieliśmy w zasadzie promocji i eksportu do Chin, teraz wysyłamy o 50 proc więcej rok do roku – mówi Agnieszka Maliszewska, dyrektor Polskiej Izby Mleka.

– Kilka lat temu niektórzy się śmiali, po co promować wołowinę w Japonii, a dziś Japonia jest jednym z najważniejszych odbiorców – mówi Zarzecki.

Fundusze promocji zostały wprowadzone ustawą w 2009 r., wcześniej przez pięć lat, od wstąpienia Polski do UE, powstało tylko europejskich 6 kampanii promocji polskiej żywności. Od roku 2009 do 2014 – Polska zrealizowała 28 kampanii, staliśmy się nagle jednym z najbardziej aktywnych krajów. Wcześniej branże nie korzystały, bo nie było ich na to stać.

Fundusz podetnie własną gałąź?

– Rozumiem ten projekt jako bardzo niebezpieczny dla dalszej możliwości funkcjonowania funduszy promocji – mówi Dariusz Goszczyński, dyrektor generalny Krajowej Izby Drobiarstwa, który wskazuje najpoważniejsze zarzuty. Powstanie funduszu grozi bowiem… likwidacją funduszy promocji, ponieważ przez bezpośredni nadzór ministra rolnictwa, mogą stracić charakter środków sektorowych, niepublicznych i będą traktowane jako środki publiczne. A to odetnie drogę do dalszego finansowania dużych projektów ze środków unijnych i działanie funduszy straci sens.

Diabeł tkwi w szczegółach, w tym przypadku, w sposobie wybierania władzy tego funduszu. Obecnie, gdy kończy się kadencja komisji zarządzającej, minister ogłasza nabór, organizacje przesyłają zgłoszenia i branża wybiera komisje zarządzającą. Dopiero jeśli branża nie będzie w stanie wskazać tych 9 osób, to minister w drugim kroku wybiera sam – ale tylko spośród zgłoszonych kandydatów.

Czytaj więcej

Ceny żywności wciąż idą w górę. Podwyżki nie omijają dyskontów

Dlaczego to takie ważne – bo z orzeczeń Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości wynika, że gdy administracja państwowa jest zaangażowana w zarządzanie środkami, to nie można ich uznać za niepubliczne. A dziś środki zgromadzone na funduszach branżowych nie są publiczne, dzięki temu nie są uznane za pomoc publiczną. – Głównym powodem utworzenia funduszy promocji było stworzenie mechanizmu zapewniającego branżom wkład własny w unijnych projektach promocyjnych np. „Wsparcie działań promocyjnych i informacyjnych na rynkach wybranych produktów rolnych”, w którym KE zapewnia 80 proc. finansowania, a branże pozostałe 20 proc. i to muszą być środki branżowe, a nie publiczne – pisze Goszczyński redakcji. W projekcie Sachajki, to minister wybiera skład Rady Nadzorczej spośród osób wskazanych przez rektorów uczelni wyższych, więc ma bezpośredni wpływ na jej skład. Będzie to powodowało zmianę charakteru środków na publiczne, branże nie będą mogły więc ubiegać się o dofinansowanie z UE na duże projekty promocyjne.

– W konsekwencji, przyjęcie ustawy w tym kształcie będzie prowadziło do zamknięcia funduszy promocji – podsumowuje szef izby drobiarskiej.

Dodaje, że podobny pomysł mieli już Niemcy, stworzyli z funduszy sektorowych – jeden wspólny dla wielu branży. I okazało się, że niestety, mechanizm funduszy promocji przewidujący odprowadzanie opłat przez hodowców i przetwórców ma charakter quasi podatkowy. Wobec tego podmiot płacący powinien czuć korzyść z faktu wpłacania środków – tymczasem rolnicy nie widzieli żadnej korzyści dla siebie ze swoich wpłacanych środków, ponieważ w jednym dużym funduszu – środki pochodzące z danej branży mogły być wydatkowane na promocję innych branż. Fundusz został zaskarżony – uznany za niekonstytucyjny – i zlikwidowany. Polska chciała uniknąć tych błędów, co do tej pory się udawało.

Czytaj więcej

Cukru brak, chociaż jest. Przestraszeni Polacy rzucili się na zakupy

Polska żywność nie promuje się za granicą sama, środki na reklamy i imprezy promocyjne wpłacają sami rolnicy i przetwórcy żywności, hodowcy drobiu, skupy zboża. Choć płacą oni drobne kwoty, łącznie uzbierało się z nich w ubiegłym roku ponad 76 mln zł. To łączny budżet 10 branżowych funduszy promocji polskiej żywności, z tych pieniędzy finansowane są misje gospodarcze, udziały w targach, wszystkie pomysły na promocję polskiego mleka, mięsa i innej żywności w kraju i za granicą.

Pozostało 95% artykułu
Przemysł spożywczy
Koniak do Chin luzem w kontenerach. Załoga w Cognac strajkuje
Przemysł spożywczy
Rosjanie skopiowali pomysł Donalda Trumpa. Nowa marka wódki na rynku
Przemysł spożywczy
Sposób na drogi nabiał? Nasłać prokuraturę. Takie rzeczy tylko w Rosji
Przemysł spożywczy
Cena masła. Ile może kosztować w święta? „Zbliżamy się do 10 zł”
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Przemysł spożywczy
Polacy szukają oszczędności, także w przypadku żywności