Bez porozumienia zakończyło się w środę spotkanie ministra rolnictwa Marka Sawickiego z liderem rolniczego OPZZ Sławomirem Izdebskim. Po 20 minutach organizator marszu gwiaździstego – przejazdu ciągników z różnych miejsc kraju do stolicy – opuścił siedzibę resortu i oznajmił, że negocjacje zostały zerwane. – Z tymi zdrajcami rozmawiać nie będziemy! – krzyczał przez megafon do manifestujących rolników.
Co tak rozzłościło Izdebskiego? Otóż już na początku spotkania Sawicki zapowiedział, że nie ma najmniejszych szans, by rolnicy dostali rekompensaty za szkody spowodowane przez dziki i zwrot kwot mlecznych, oraz wykluczył interwencję na rynku trzody. A to trzy główne postulaty protestujących.
Ponadto do stołu rozmów zasiedli także przedstawiciele innych organizacji. Lider rolniczego OPZZ chciał, by Sawicki rozmawiał tylko z nim. Gdy OPZZ zerwało negocjacje, minister napisał na Twitterze, że rozmowy z innymi organizacjami są kontynuowane.
Izdebski zapowiada, że rolnicy nie opuszczą stolicy. Protest mają przenieść na obrzeża Warszawy i kontynuować bezterminowo. Grozi, że w przyszłym tygodniu zorganizuje kolejny najazd działaczy na stolicę. – Dzisiaj inwazja polskich rolników dopiero się rozpoczyna – mówił. Według jego szacunków w stolicy pojawi się 100 tys. protestujących.
Czy to się uda, nie wiadomo, bo zapowiadany od wielu dni marsz gwiaździsty okazał się niewypałem. Do stolicy przybyła tylko grupka osób. Od strony Białegostoku do Warszawy po południu dotarło ok. 40 ciągników, z Siedlec – ponad 140, a z Lublina kilkanaście.