50 zł za depozyt na koncercie Lenny’ego Kravitza: czy to jest legalne?

Uczestnicy koncertu Lenny’ego Kravitza musieli zostawić rzeczy w depozycie i zapłacić za to 50 zł. Prawnicy uważają, że jeśli organizator wcześniej o tym nie poinformował, nie miał prawa pobierać opłat. Postępowanie w podobnej sprawie prowadzi już UOKiK.

Aktualizacja: 30.07.2024 06:26 Publikacja: 30.07.2024 04:30

Lenny Kravitz

Lenny Kravitz

Foto: Reuters/Helle Arensbak

O sprawie poinformowała nas czytelniczka, która we wtorek poszła na koncert Lenny’ego Kravitza w Atlas Arenie w Łodzi. Bilet kupiła online i miała użyć go za pomocą wygenerowanego kodu, pod którym zamieszczono informację o tym, że wnoszenie torebki większej niż format A4 jest zakazane. Według jej relacji, nie dotarł do niej osobny mail z regulaminem samego wydarzenia.

Albo Lenny Kravitz, albo torebka

Na miejscu uczestnicy koncertu poinformowani zostali, że z mniejszą torebką również nie wejdą na wydarzenie. Przez jakiś czas część ochroniarzy miała jednak wpuszczać tych oczekujących, więc rozpoczęła się „migracja” między bramkami. Ci, którzy nie weszli musieli oddać własność do depozytu i zapłacić za to 50 zł (opłata bezzwrotna). Z kolei po zakończeniu wydarzenia – ustawić się ponownie w długiej kolejce.

W wywieszonym regulaminie wskazano, że za każdy kolejny dzień przechowywania nieodebranego po imprezie „sprzętu”, naliczona zostanie kara w wysokości dziesięciu złotych. Według relacji czytelniczki, koncertowicze byli więc niepewni, czy nie zostanie naliczona im kolejna opłata. Regulamin opatrzony został zaś adnotacją, według której obowiązywał w Tauron Arena Kraków, czyli hali, w której Kravitz zagrał kilka dni wcześniej.

Pytana o sprawę Łódzka Atlas Arena odesłała „Rzeczpospolitą” do organizatora imprezy, czyli firmy Live Nation. Ta jednak, do czasu publikacji tekstu nie odpowiedziała na pytania redakcji.

Czytaj więcej

Lenny Kravitz krzewił miłość w Łodzi. Wspaniały koncert w Atlas Arenie

Prawnik: najważniejsze jest to, co napisane na bilecie na koncert

Zdaniem radcy prawnego Marcina Mioduszewskiego, partnera w kancelarii Markiewicz Sroczyński Mioduszewski, uczestnicy koncertu mogli zostać wprowadzeni w błąd, bo na miejscu zostali zaskoczeni koniecznością poniesienia dodatkowych opłat. - Taka praktyka może zostać uznana za naruszającą zbiorowy interes konsumentów – uważa.

Podkreśla, że istotną okolicznością jest też to, co zapisano w regulaminie. - Niezależnie jednak od konkretnych treści postanowień, informacja na bilecie jest wiążąca dla organizatora koncertu, stąd powinien zamieszczać na nim jedynie informacje, które odzwierciedlają rzeczywistość – mówi.

Według radcy, jeśli część koncertowiczów wpuszczona została z torebkami, może to świadczyć o fakcie, że konsumenci nie zostali potraktowani jednakowo. A w przypadku braku obiektywnych przesłanek do różnicowania ich sytuacji, to również może zostać uznana za naruszenie prawa konsumenckiego.

Jeśli zaś regulamin został opisany jako obowiązujący w innym miejscu – czyli w krakowskiej Tauron Arenie – to zdaniem eksperta rodzi się pytanie, czy jego postanowienia w ogóle obowiązywały uczestników.

Mec. Mioduszewski podkreśla ponadto, że konsument musi zgodzić się na każdą dodatkową płatność najpóźniej wtedy, kiedy zgadza się zawrzeć z przedsiębiorcą umowę. - Skoro przedsiębiorca przewidywał pobieranie opłat dodatkowych za rzeczy wniesione na koncert, konsument powinien być o tym poinformowany przed zakupem biletu, a ponadto przedsiębiorca powinien uzyskać wyraźną zgodę konsumenta na taką dodatkową płatność – wyjaśnia radca prawny. - Jeśli taka wyraźna zgoda nie została udzielona, to przedsiębiorca nie ma prawa pobierać tych opłat – dodaje.

Według Mateusza Winczury, prawnika z kancelarii Kieszkowska Rutkowska Kolasiński, imprezowicz, który czuje się pokrzywdzony działaniem organizatora i np. ochroniarzy „na bramkach”, może żądać od niego zwrotu kosztów. - Jeśli dany uczestnik nie czuje się na siłach samodzielnie dochodzić roszczeń, może szukać pomocy u właściwego powiatowego (miejskiego) rzecznika praw konsumentów – wskazuje. Problematyczną kwestią do wykazania mogłoby się okazać udowodnienie, że rzeczy oddaliśmy do depozytu po namowach ochrony, a nie z własnej woli. Zwłaszcza, jeśli część osób z torebkami została wpuszczona.

„Konflikt” między regulaminem a biletem? Na korzyść kupującego

Również prezes warszawskiego oddziału Federacji Konsumentów Michał Herde ocenia, że praktyka pobierania bezzwrotnej opłaty za depozyt od uczestników imprezy, którzy nie zostali wcześniej o tym poinformowani, jest nieuczciwa i nierzetelna.

I informuje, że Forum Organizacji Konsumenckich Forkon kilka tygodni temu złożyło do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów zawiadomienie o praktykach naruszających zbiorowe interesy konsumentów, właśnie w związku z opłatami za depozyt pobieranymi podczas jednego z koncertów we Wrocławiu. - Naszym zdaniem, jeśli uczestnicy imprezy nie mieli wcześniej informacji o konieczności oddania rzeczy do depozytu i zapłacenia za niego, powinien być on bezpłatny. Zwłaszcza w sytuacji, jeśli opłaty idą na konto organizatora wydarzenia – podkreśla.

- Takie niezapowiedziane zmiany ingerują bowiem w treść umowy zawartej między organizatorem a kupującym, są niezgodne z tym kontraktem i umożliwiają konsumentowi dochodzenia swoich praw, czyli w praktyce np. walkę przed sądem o odszkodowanie. UOKiK może z kolei zobowiązać organizatora do zwrotu opłaty za depozyt i nałożyć na niego sankcje, a także zabronić takich praktyk – podkreśla Michał Herde.

Według prezesa warszawskiego oddziału Federacji, jeśli w regulaminie wydarzenia jest informacja o tym, że nie można wnieść na nie żadnej torebki, zaś na bilecie widnienie adnotacja, że można mieć przy sobie tę np. o formacie A4, niejasności czy sprzeczności zawsze będą interpretowane na korzyść konsumenta. - To pierwsza zasada wynikająca z kodeksu cywilnego. Jeśli zaś regulamin nie został dostarczony konsumentowi, np. w formie mailowej, to jego zapisy go nie obowiązują – konkluduje.

UOKiK: koncertowicze o opłatach dowiadują się za późno 

Jak informuje dyrektorka departamentu komunikacji w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz jego rzeczniczka prasowa Małgorzata Cieloch, UOKiK od lipca prowadzi postępowanie wyjaśniające w sprawie zasad przechowywania bagażu na imprezach organizowanych przez Live Nation. - Podstawą naszych działań są napływające niepokojące sygnały od konsumentów, którzy skarżą się na zmiany jakie dokonał organizator w regulaminie wprowadzając całkowity zakazu wnoszenia jakichkolwiek bagaży, torebek, plecaków, niezależnie od ich rozmiarów (poprzednie postanowienia umożliwiały wniesienie rzeczy do rozmiaru A4) – wyjaśnia przedstawicielka Urzędu.

Jak dodaje, chodzi też o wprowadzenie dodatkowej, bezzwrotnej opłaty w wysokości 50 zł za przechowanie rzeczy podczas koncertu. Podkreśla, że konsumenci informują w skargach, iż o zmianie regulaminu dowiedzieli się za późno, już po zakupie biletów na wydarzenie. W ramach prowadzonego postępowania UOKiK sprawdza, czy wprowadzone zmiany nie zawierają klauzul abuzywnych (czyli takich, które mogą naruszać dobre obyczaje lub interesy konsumentów).

O sprawie poinformowała nas czytelniczka, która we wtorek poszła na koncert Lenny’ego Kravitza w Atlas Arenie w Łodzi. Bilet kupiła online i miała użyć go za pomocą wygenerowanego kodu, pod którym zamieszczono informację o tym, że wnoszenie torebki większej niż format A4 jest zakazane. Według jej relacji, nie dotarł do niej osobny mail z regulaminem samego wydarzenia.

Albo Lenny Kravitz, albo torebka

Pozostało 94% artykułu
Konsumenci
14 zł za wodę na koncercie Metalliki? Ceny szokują, ale nie są winą organizatorów
Podatki
Skarbówka zażądała 240 tys. zł podatku od odwołanej darowizny. Jest wyrok NSA
Prawo w Polsce
Jest apel do premiera Tuska o usunięcie "pomnika rządów populistycznej władzy"
Edukacja i wychowanie
Ferie zimowe 2025 później niż zazwyczaj. Oto terminy dla wszystkich województw
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Praca, Emerytury i renty
Ile trzeba zarabiać, żeby na konto trafiło 5000 zł