„Fotografowie w służbie Hamasu”. Izrael kontra wielkie międzynarodowe media

Jak to możliwe, że współpracujący z czołowymi mediami fotoreporterzy Arabowie robili zdjęcia podczas ataku terrorystycznego Hamasu, który był zaskoczeniem dla Izraela i całego świata? Oburzeni Izraelczycy stawiają trudne pytania.

Aktualizacja: 10.11.2023 06:24 Publikacja: 10.11.2023 04:00

Palestyński fotograf AFP z Gazy Mohammed Abed robi zdjęcia budynków zniszczonych przez izraelskie bo

Palestyński fotograf AFP z Gazy Mohammed Abed robi zdjęcia budynków zniszczonych przez izraelskie bombardowania w Rafah w południowej Strefie Gazy

Foto: AFP

Korespondencja z Tel Awiwu

Sprawę wytropiła grupa Honest Reporting, zajmująca się nagłaśnianiem „antyizraelskiej stronniczości mediów”. W środę opublikowała na swojej stronie internetowej tekst o sześciu reporterach, którzy 7 października rano mieli dokumentować zbrodnie równocześnie z dokonującymi ich terrorystami z Hamasu. A ich zdjęcia publikują wielkie międzynarodowe agencje prasowe, AP i Reuters, a czasem i portal amerykańskiej telewizji CNN oraz czołowy dziennik amerykański „The New York Times”.  

W czwartek od rana narastało oburzenie w Izraelu. Trudne pytania wielkim światowym mediom, które i tak wcześniej wielu Izraelczyków oskarżało o zbytnie skupianie się na palestyńskich ofiarach cywilnych i bezkrytycznym cytowaniem danych o ich liczbie podawanych przez Hamas, zadawali izraelscy dziennikarze i politycy. Czy Hamas poinformował fotoreporterów o szykowanym ataku terrorystycznym? I jaka w związku z tym jest wiarygodność tych światowych mediów, które korzystają z ich pracy?

Izrael żąda wyjaśnień

Biuro w urzędzie izraelskiego premiera zajmujące się PR-em nazwało autorów zdjęć z operacji terrorystycznej „Fotografami w służbie Hamasu” i uznało ich za współuczestników zbrodni przeciwko ludzkości. Skromniej przy tym brzmi zarzut łamania etyki dziennikarskiej.

Honest Reporting wymienił nazwiska fotografów, których agencje AP i Reuters przedstawiły jako autorów zdjęć wykonanych w sobotę rano 7 października na granicy strefy Gazy z Izraelem. Wszystkie są arabskie: Hassan Eslaiah, Yousef Masoud, Ali Mahmud i Hatem Ali (wykonywali zdjęcia zamieszczone w serwisie AP) oraz Mohammed Fayq Abu Mostafa i Yasser Qudih (w serwisie Reutersa). 

Czytaj więcej

Netanjahu odrzucił propozycję zawieszenia broni w zamian za uwolnienie zakładników w Strefie Gazy

Na fotografiach ich autorstwa był nie tylko płonący izraelski czołg czy przedzieranie się wyglądających na cywilów Palestyńczyków przez dziurę w granicy. Także bicie izraelskiego żołnierza przez tłum czy brutalne chwytanie zakładnika. 

Najwięcej uwagi Honest Reporting poświęcił Hassanowi Eslaiahowi, który zrobił zdjęcie sobie samemu przy spalonym izraelskim czołgu. Nie miał żadnych widocznych oznak, że jest dziennikarzem: kamizelki z napisem „Press” czy hełmu.  

W zaktualizowanej wersji tekstu Honest Reporting pojawiło się zdjęcie, które wywołało największy szok. Eslaiaha obejmuje na nim i całuje w policzek operacyjny dowódca Hamasu i mózg ataku terrorystycznego z 7 października - Jahja Sinwar. Sinwar to teraz największy wróg Izraela i najważniejszy cel izraelskiej operacji militarnej w strefie Gazy.

Czy mamy wierzyć, że Eslaiah przez przypadek trafił na terrorystyczny atak Hamasu. Czy też robienie przez niego zdjęć dla międzynarodowych agencji, dzięki którym trafiają one do gazet i portali na całym świecie, było częścią planu Hamasu? - pytali tropiciele stronniczych relacji o Izraelu.

Czytaj więcej

Nie ma oznak, że Hamas chce się poddać. „Przygotowania do ataku na Izrael trwały ponad rok, w ścisłej tajemnicy”

Agencje AP i Reuters zapewniają, że nie wiedziały o planach ataku Hamasu

AP, Reuters, „The New York Times”, od których wyjaśnień żądał Izrael, zdecydowanie zaprzeczyły, jakoby wiedziały zawczasu o planowanym ataku terrorystycznym. I podkreśliły, że ich rolą jest opisywanie najważniejszych wydarzeń.

Reuters dodał, że nie wysyłał dziennikarzy, którzy towarzyszyliby Hamasowi. Zdjęcia nabył od dwóch fotografów pracujących jako freelancerzy w strefie Gazy, z którymi wcześniej nie miał żadnych związków. Agencja AP podkreśliła, że pierwsze zdjęcia od freelancerów dostała ponad godzinę po rozpoczęciu ataku przez Hamas, który przedarł się przez granicę z Izraelem, a żaden z jej stałych pracowników nigdy nie przekroczył tej granicy. 

Freelancerzy, wolni strzelcy wykonują zdjęcia i próbują je potem sprzedać mediom, które nie mają swoich stałych pracowników w danym miejscu. Niektórzy utrzymują regularną współpracę. Szybkość rozchodzenia się informacji powoduje, że sprawdzanie przez redakcje nieznanych wcześniej autorów jest bardzo trudne. 

Zdecydowana większość dziennikarzy, fotoreporterów pracujących dla międzynarodowych mediów w Gazie, zarówno na stałe, jak i jako freelancerzy to miejscowi Palestyńczycy. 

Korespondencja z Tel Awiwu

Sprawę wytropiła grupa Honest Reporting, zajmująca się nagłaśnianiem „antyizraelskiej stronniczości mediów”. W środę opublikowała na swojej stronie internetowej tekst o sześciu reporterach, którzy 7 października rano mieli dokumentować zbrodnie równocześnie z dokonującymi ich terrorystami z Hamasu. A ich zdjęcia publikują wielkie międzynarodowe agencje prasowe, AP i Reuters, a czasem i portal amerykańskiej telewizji CNN oraz czołowy dziennik amerykański „The New York Times”.  

Pozostało 90% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany