Walki na Ukrainie: Rosjanie atakują na północnym wschodzie, ukraińskie czołgi - w stepach

Na północno-wschodnim odcinku frontu co najmniej sześć dużych jednostek rosyjskich zaczęło atak. Zajęły tylko trzy kilometry terenu

Publikacja: 18.07.2023 14:04

Ukraińcy na pozycjach ogniowych

Ukraińcy na pozycjach ogniowych

Foto: Sztab Generalny armii Ukrainy

„Do dwóch kilometrów szerokości i do półtora kilometra w głąb” – przedstawia rosyjskie Ministerstwo Obrony rezultaty dość niespodziewanego ataku.

Przedstawiciele ukraińskiej armii od niedzieli informowali, że w pobliżu Kupiańska i Kreminnej (na pograniczu obwodów ługańskiego i charkowskiego, w pobliżu rosyjskiej granicy) Rosjanie skoncentrowali do 100 tys. żołnierzy wspartych 900 czołgami. Informacje wywołały niedowierzanie ze względu na wielkość zebranego zgrupowania.

Rosyjska armia zaczynała w zeszłym roku najazd na Ukrainę mając do dyspozycji na froncie ok. 1,2 tys. czołgów, trudno więc uwierzyć, że po półtora roku strat była w stanie zebrać kilkaset maszyn w jednym miejscu.

Czytaj więcej

Walki na wschodzie: Ukraińcy chwalą się zniszczeniem najnowszego rosyjskiego czołgu

Jednak ukraińscy eksperci wojskowi wskazują, że rejon na zapleczu frontu oraz pobliskie miejscowości w samej Rosji są jednym wielkim obozem szkoleniowym rosyjskiej armii. Na przykład w odległej o 25 km od granicy miejscowości Wałujki (obwód biełgorodzki) wojskowe poligony zostały zbudowane przez najemników Grupy Wagnera jeszcze w 2017-18 roku.

Obecnie nie wiadomo, ile wojsk znajdujących się w pobliżu linii frontu rzeczywiście bierze udział w ataku.

Rosyjski atak na Kupiańsk

Główne, rosyjskie natarcie prowadzone jest na Kupiańsk i w kierunku rzeki Oskoł, którą Ukraińcy przekroczyli jesienią ubiegłego roku, ścigając uciekających Rosjan. Atakowanych jest dziewięć miejscowości leżących na jej wschodnim brzegu i jeszcze dwie na południe od nich, w pobliżu lasów otaczających od zachodu okupowaną Kreminną.

„Ciężko się bronić mając za plecami rzekę. (…) To jakby siedzieć w pułapce” – pisze jeden z zachodnich analityków. Jednak do tej pory Rosjanom udało się zająć tylko część „ziemi niczyjej” – strefy między pozycjami obu stron, niekontrolowanej dotychczas przez nikogo.

- Jeśli oni naprawdę zebrali tam tyle wojska, to będzie świetna okazja do wypróbowania amerykańskiej amunicji kasetowej – stwierdził z kolei jeden z Ukraińców. Tego rodzaju pociski rozrzucają ładunki na dużej powierzchni i są bardzo groźne dla dużych zgrupowań wojsk znajdujących się na niewielkiej przestrzeni. Amerykańska amunicja będzie musiała zastąpić lotnictwo, które ukraińska armia ma zbyt słabe, by używać w różnych miejscach frontu naraz.

Chaos wśród rosyjskich spadochroniarzy

Spośród sześciu rosyjskich brygad i dywizji atakujących w rejonie Kupiańska (Ukraińcy twierdzą, że zebrano tu bardzo dobre jednostki) połowa to oddziały spadochroniarzy. Tymczasem ten rodzaj rosyjskich wojsk pogrąża się stopniowo w coraz większym chaosie, co może odbić się na przebiegu operacji nad Oskołem.

W ciągu ostatnich kilku dni rosyjski Sztab Generalny zdymisjonował podobno dwóch dowódców dywizji powietrzno-desantowych i jednego dowódcę brygady. Można się domyślać, że zarzucano im wspieranie buntu najemników Jewgienija Prigożyna. Ale prawdziwą przyczyną jest chęć osłabienia pozycji dowódcy rosyjskich wojsk desantowych, gen. Michaiła Teplinskiego. Popularny wśród żołnierzy armii najeźdźczej jest obecnie faktycznym jej dowódcą.

Formalny, szef sztabu generalnego siedzi cały czas w Moskwie, zaś jego pierwszy zastępca na froncie, dowódca rosyjskiego lotnictwa zniknął trzy tygodnie temu, prawdopodobnie został aresztowany.

Czytaj więcej

Think tank: Rosyjscy generałowie tracą stanowiska. Żołnierze grożą buntem

W środku walk rosyjscy żołnierze już publikowali w internecie nagrania, na których żądali pozostawienia Tepliniskiego w spokoju.  

Na razie zdobycze w trwającej od dwóch dni rosyjskiej ofensywie nad Oskołem są raczej mizerne.

Ukraińska kontrofensywa trwa

W kilku innych miejscach frontu to ukraińskie oddziały cały czas próbują posuwać się naprzód, przede wszystkim w okolicach Bachmutu. Stamtąd też pojawiają się w internecie nagrania rosyjskich żołnierzy, w których skarżą się na nonsensowne rozkazy, brak amunicji, wsparcia artylerii i lotnictwa oraz niewypłacanie żołdu. Stan moralny obrońców sprzyja atakującym, ale posuwają się oni naprzód bardzo powoli. Ukraińcom sprzyja też to, że Rosjanie nie zdążyli zaminować terenów, które zdobyli w kwietniu i w maju.

Podobnie w stepach, na pograniczu obwodów donieckiego i zaporoskiego. Nacierający ukraińscy żołnierze posuwają się tylko wąskimi pasami drzew rosnących wzdłuż dróg i miedz, dających pewną osłonę przed rosyjską artylerią. Tutaj walki toczą się o wioski Staromajorśke i sąsiednie Urożajne, leżące w dolinie rzeczki Mokryj Jały. – Przewaga jest na naszej stronie – zapewnia Walery Szerszen, przedstawiciel „kierunku taurydzkiego”.

Czytaj więcej

Atak na Most Krymski. Rosyjski polityk wzywa do odebrania Ukrainie Odessy

- Ponieważ nie mamy wystarczającej ilości broni dalekiego zasięgu ani przewagi powietrznej musimy miażdżyć ich tym co mamy, do momentu w którym nie będą mieli wystarczająco żołnierzy i sprzętu do obsadzenia i obrony swych linii – wyjaśnia sposób prowadzenia tej stepowej wojny jeden z ukraińskich oficerów.

Dalej na zachód Ukraińcy atakują rejon wioski Robotyne. Rosyjscy blogerzy wojskowi alarmują, że we wtorek rano zaczęło się tam duże natarcie czołgów, ale nie wiadomo, z jakim rezultatem.

Jak kolec w boku rosyjskiej armii tkwi też niewielki, ukraiński przyczółek nad Dnieprem, w okolicy wysadzonego w listopadzie mostu Antonowskiego. Rosyjskie ministerstwo obrony już dwukrotnie informowało o jego likwidacji, tymczasem brytyjski wywiad twierdzi, że Ukraińcy nadal tam są i odpierają wszystkie rosyjskie ataki.

Nie będąc pewnym, czy za niewielkim desantem nie ruszy większe uderzenie, Rosjanie muszą utrzymywać w tym rejonie większe jednostki do jego ewentualnego odparcia. To uniemożliwia wysłanie ich w inne miejsca na froncie.

„Do dwóch kilometrów szerokości i do półtora kilometra w głąb” – przedstawia rosyjskie Ministerstwo Obrony rezultaty dość niespodziewanego ataku.

Przedstawiciele ukraińskiej armii od niedzieli informowali, że w pobliżu Kupiańska i Kreminnej (na pograniczu obwodów ługańskiego i charkowskiego, w pobliżu rosyjskiej granicy) Rosjanie skoncentrowali do 100 tys. żołnierzy wspartych 900 czołgami. Informacje wywołały niedowierzanie ze względu na wielkość zebranego zgrupowania.

Pozostało 93% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany