Buntownicy z Grupy Wagnera wracają do swych baz

Najemnicy Grupy Wagnera wycofali się z terenu Rosji na okupowaną Ukrainę. Kreml nie wie, co z nimi robić.

Aktualizacja: 27.06.2023 06:26 Publikacja: 26.06.2023 22:30

Grupa Wagnera

Grupa Wagnera

Foto: AFP

„Nie zostali rozbrojeni, powrócili do miejsc dyslokacji na (okupowanej) Ługańszczyźnie z całym swym arsenałem” – zauważył jeden z rosyjskich dziennikarzy Gieorgij Bowt.

Były wiceminister obrony, a obecnie deputowany parlamentu, gen. Andriej Kartapołow przyznaje, że władze nie podjęły decyzji o dalszym losie najemników. – Dać by im jakiegoś dowódcę, który byłby bardziej lojalny, ale którego oni by szanowali. No, ale to trudne zadanie – przyznał.

Czytaj więcej

Jewgienij Prigożyn przerwał milczenie. Nie ujawnił, gdzie się znajduje

Kartapołow, jak większość rosyjskich generałów, uważa, że najemnicy Wagnera tworzą „jeden z najbardziej bojowych oddziałów”. Dlatego wojskowi nie chcieliby ich tracić i próbują zwalić całą winę na właściciela firmy Jewgienija Prigożyna.

– Winnego trzeba powiesić – wołał kolejny emerytowany generał Andriej Guruliew.

Na razie w samych oddziałach najemników trwa chaos. Według niepotwierdzonych informacji piloci najemnicy (Wagner posiada własne lotnictwo) zaczęli wypowiadać swe kontrakty, wściekli z powodu zabicia ich kolegów – pilotów, którzy opowiedzieli się po stronie Kremla. W sobotę w okolicach Woroneża atakowali oni kolumny puczystów podążające na Moskwę. Wagnerowcy zestrzelili do siedmiu helikopterów oraz samolot, zabijając ok. 20 lotników.

Czytaj więcej

Putin wygłosił przemówienie do Rosjan. Mówił o „zdradzie organizatorów buntu”

Drugą grupę w obozach tworzą ci, którzy uczestniczyli w buncie, a teraz są wściekli na Prigożyna, który kazał im zawracać, nie decydując się na zaatakowanie Moskwy. – Nikogo nie obrażali, niczego nie niszczyli. Nikt nie ma do nich żadnych pretensji: ani mieszkańcy Rostowa, ani wojskowi (ze sztabu) Południowego Okręgu Wojskowego, ani policja – przekonywał Kartapołow. Według niego, gdyby masowo podpisali kontrakty z ministerstwem obrony (jako żołnierze zawodowi), mogliby pozostać w swoich jednostkach.

Jakby dla potwierdzenia w kilku miastach syberyjskich w poniedziałek otwarto punkty werbunkowe Wagnera, jakby nic się nie stało.

Ale w obozach najemników pozostają też ci – chyba jest ich większość – którzy w ogóle odmówili udziału w buncie i pozostali na miejscu. Tylko do nich skierowana była zaś kremlowska propozycja podpisania umów na żołnierzy zawodowych.

Czytaj więcej

Rosyjski bloger wojskowy o rebelii: Jewgienij Prigożyn był tylko narzędziem

Na razie wszyscy, uzbrojeni i coraz bardziej sfrustrowani, pozostają w swych kwaterach. Nie wiadomo, co się stanie, jeśli armia zacznie egzekwować porozumienie z Prigożynem i zechce rozbroić tych, którzy nie podporządkują się ministerstwu.

Dotychczas bunt najemników nie wpłynął na sytuację na froncie. – Wagner wycofał się z pierwszej linii do początku czerwca – wyjaśnia amerykański ekspert Rob Lee. Odwrót z frontu zaczął się już w połowie maja, wraz z wygasaniem walk o Bachmut, obecnie wagnerowcy rozmieszczeni byli w obozach na zapleczu.

Od sobotniego wieczoru ukraińska armia podjęła jednak ataki w kilku miejscach frontu, odnosząc miejscowe sukcesy. Wyzwolono dziewiątą od początku miesiąca wioskę, a w okolicach Bachmutu znów odrzucono Rosjan w głąb ich pozycji.

Jednak nie widać jakichś oznak zamieszania po rosyjskiej stronie frontu. Ostrzał artyleryjski jest równie intensywny, jak był, a co noc ukraińskie miasta są atakowane rakietami.

Czytaj więcej

Jewgienij Prigożyn na Białorusi bardziej niebezpieczny niż broń atomowa

– To wcale nie koniec historii, lecz jej początek – mówi o próbie puczu jeden z niezależnych rosyjskich publicystów-politologów Kiriłł Rogow, nieświadomie wtórując amerykańskiemu sekretarzowi stanu Antony’emu Blinkenowi.

– Wojskowe bunty, nawet nieudane, często w historii były zwiastunami, początkiem różnych procesów. Główne wydarzenia (rewolucje, pucze, wojny domowe) zaczynały się po nich, z pewnym opóźnieniem. To oczywiście nie jest stuprocentowo pewna zasada, takie scenariusze mają pewną znaczącą tradycję – uważa Rogow.

Na razie w Moskwie oczekują dymisji zarówno ministra obrony, jak i szefa sztabu generalnego, przeciw którym skierowany był bunt. Do miasta powoli wracają miliarderzy, ministrowie i politycy, którzy zdążyli w sobotę uciec, głównie do Turcji. Odbyło się nawet posiedzenie rządu, mimo że premier również uciekał przed najemnikami do Petersburga, a jego zastępcy właśnie do Turcji. Ale zdążyli już wrócić.

Sam przywódca buntu, Jewgienij Prigożyn, zniknął gdzieś w sobotę wieczorem i nie wiadomo, co się z nim dzieje i gdzie jest. Jeśli osiądzie na Białorusi – jak przewiduje jego porozumienie z Kremlem – to możliwe, że najemnicy zaczną ściągać do niego, wywołując gniewną reakcję władz w Mińsku.

Czytaj więcej

Co skłoniło Prigożyna do przerwania buntu? Służby groziły rodzinom najemników z Grupy Wagnera

– Jeśli on spróbuje się ulokować na Białorusi, to przecież zupełnie niedaleko (od Moskwy) – niepokoi się również Bowt.

Możliwe, że z tego powodu, oraz nieskrywanych już ambicji, były szef CIA gen. David Petreus przestrzegał Prigożyna, by ten „trzymał się z dala od dużych okien w mieszkaniach”. W ciągu ostatniego półtora roku kilku wysokiej rangi menedżerów dużych rosyjskich firm powypadało z takich okien. Oficjalnie popełnili samobójstwa.

Wszyscy w dodatku wiedzą, że prezydent Władimir Putin jest mściwym człowiekiem, nie wybacza. Ale eksperci są zazwyczaj zdania, że jego zemsta nie będzie natychmiastowa. Prigożyna spotka jakieś nieszczęście, ale dopiero po pewnym czasie.

„Nie zostali rozbrojeni, powrócili do miejsc dyslokacji na (okupowanej) Ługańszczyźnie z całym swym arsenałem” – zauważył jeden z rosyjskich dziennikarzy Gieorgij Bowt.

Były wiceminister obrony, a obecnie deputowany parlamentu, gen. Andriej Kartapołow przyznaje, że władze nie podjęły decyzji o dalszym losie najemników. – Dać by im jakiegoś dowódcę, który byłby bardziej lojalny, ale którego oni by szanowali. No, ale to trudne zadanie – przyznał.

Pozostało 93% artykułu
Konflikty zbrojne
Wojna na Bliskim Wschodzie wisi w powietrzu
Konflikty zbrojne
Ukraińcy strzelają do Rosjan amunicją z Indii. Indie nie protestują
Konflikty zbrojne
Eksplodujące radiotelefony Hezbollahu. To był najbardziej krwawy dzień w Libanie od roku
Konflikty zbrojne
Rosja chce mieć drugą armię świata. Czy Putin szykuje się do długiej wojny?
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Konflikty zbrojne
Wybuchające pagery w Libanie. Hezbollah upokorzony i zdruzgotany