Prezydent Zełenski po ponad roku wojny odwiedza Polskę z oficjalną wizytą. Był już w Waszyngtonie, Londynie, Paryżu i Brukseli. Dlaczego dopiero teraz znalazł czas na Warszawę?
Nie należę do grupy kibiców prezydenta Zełenskiego. Ale w tym, że dopiero teraz odwiedza Polskę, nie widzę problemu. Od początku agresji w pierwszej kolejności udał się do Polski, gdy jechał do USA. Ukraińcy uważają, że Polska okazała nam największe wsparcie. Podobną sympatią Ukraińców cieszy się jeszcze Wieka Brytania. Pokazują to wszystkie sondaże. Nawet Stany Zjednoczone Ukraińcy wymieniają po Polsce i Wielkiej Brytanii. W ogóle uważam, że relacje polsko-ukraińskie zmierzają w kierunku sojuszu wojskowego. Przecież chodzi o wolność waszą i naszą.
Czytaj więcej
Podziękowania, wsparcie wojskowe, powojenny biznes – o tym mówił ukraiński przywódca.
Niektórzy obserwatorzy w Polsce zwracają uwagę na to, że dotychczas Polska w podróżach Zełenskiego była jedynie przystankiem na drodze do większych krajów.
Jest zbyt wcześnie, by patrzeć na zagraniczne wizyty ukraińskich liderów z takiego punktu widzenia, bo do zakończenia wojny jest zbyt daleko. I nazwijmy rzeczy po imieniu. Gdybyśmy mieli wybierać, dokąd podróżować, i zapytali o radę Polskę, to myślę, że w Warszawie doradziliby jechać do USA, Niemiec czy Francji. Po to, by dociskać sojuszników i zwiększać z ich strony pomoc dla Ukrainy w naszej wspólnej wojnie.