Pułk „Azow” uważa zamordowanie ukraińskich jeńców wojennych w Ołewnice za akt publicznej egzekucji, którego Rosja bezkarnie dokonała. - Są przyzwyczajeni do tego, że nikt ich nie pociągnie do odpowiedzialności, nawet za jawne pogwałcenie prawa, zwyczajów i zasad prowadzenia wojny. Dlatego my: „Azow”, Ukraina jako państwo i cały cywilizowany świat będziemy walczyć, aby Rosja raz na zawsze to zapamiętała pamiętała – powiedział na nagranym filmie mjr Mykyta Nadtochii, dowódca pułku „Azow”.
Według niego członkowie pułku poznają nazwiska wykonawców i organizatorów egzekucji więźniów i mają już wstępne informacje w tej kwestii, ale nie są jeszcze gotowi do ogłoszenia.
- Znajdziemy ich, bez względu na to, gdzie się znajdują: na okupowanych terytoriach Ukrainy, w Rosji czy w krajach trzecich. Ukraina jako państwo zapewni sprawiedliwą karę. Przypominam Putinowi, który jest osobiście odpowiedzialny za tę zbrodnię, że w domu wisielca nie rozmawia się o linie - mówił major.
Czytaj więcej
Czterdziestu wziętych do niewoli ukraińskich żołnierzy zginęło, a 75 zostało rannych w wyniku ostrzału prowadzonego przez ukraińską armię - podało Ministerstwo Obrony Rosji. Nieco później pojawiła się informacja, że liczba ofiar może być wyższa. Tymczasem strona ukraińska zaprzecza, jakoby ostrzelała ośrodek, w którym przebywali jeńcy i oskarżyła o to Rosję.
- Rosja myśli, że zabiła „Azow”, dokonała egzekucji, ale „Azow” to teraz cały kraj, teraz każdy Ukrainiec zemści się za każdego z naszych torturowanych i zabitych braci - podkreślił Nadtochii. Zwracając się osobiście do Władimira Putina, dowódca pułku „Azow” oświadczył, że „zarówno sam tyran, jak i jego poplecznicy zostaną ukarani i skazani w sądach międzynarodowych”.