Bogusław Chrabota: Wołyń to ból, który pozwoli wyleczyć niesprawiedliwa wojna

Mówi się, ze historia nikogo jeszcze nic nie nauczyła; w relacjach polsko-ukraińskich zadajemy tym słowom kłam. Bohaterska obrona Ukraińców przed Rosją uświadomiła naszym sąsiadom, kto jest ich przyjacielem, a kto wrogiem. Kiedy zamkniemy najbardziej drażliwe tematy między narodami, w tym bolesną sprawę rzezi wołyńskiej?

Publikacja: 11.07.2024 11:05

Łuck w Ukrainie, 09.07.2023. Andrzej Duda i Ukrainy Wołodymyr Zełenski w katedrze śś. Apostołów Piot

Łuck w Ukrainie, 09.07.2023. Andrzej Duda i Ukrainy Wołodymyr Zełenski w katedrze śś. Apostołów Piotra i Pawła oddają hołd ofiarom Wołynia w 80. rocznicę Rzezi Wołyńskiej

Foto: PAP/Vladyslav Musiienko

Ludobójstwo na Wołyniu jest i długo jeszcze będzie niezagojoną raną w polskiej pamięci historycznej. Mimo szczerej przyjaźni wobec współczesnego pokolenia Ukraińców byłoby zresztą w tym coś nieludzkiego, gdybyśmy mieli zapomnieć tamte dziesiątki tysięcy pomordowanych Polaków. W przypadku wielu z nas – bliskich krewnych. Ale pamięć o niewinnych ofiarach i wrogość do potomków sprawców dawnych zbrodni to dwie różne sprawy.

Zbrodnie trzeba umieć wybaczać, nie zapominając

Historia większości krajów Europy jest naznaczona bezsensownym mordami. Nie tylko Europy zresztą, podobne sprawy dzielą narody na całym świecie. I dlatego kwestia wybaczenia (lub nie) ma tak uniwersalny wymiar, wybrzmiewając w samym centrum porządków religijnych, państwowych ideologii i nacjonalizmów. Komu jest łatwiej wybaczyć zbrodnie? Bratu? Sąsiadowi? Obcemu? Te pytania zadają sobie rodziny w Rwandzie i Hiszpanii. Całe społeczności w Indiach i krajach obu Ameryk. Izraelu, Polsce, a dziś w Ukrainie.

Czytaj więcej

Przemysław Prekiel: Dla Ukraińców nigdy nie było dobrego czasu, by uczcić ofiary Wołynia

Mam świadomość, że odpowiedzi bywają różne. Ale uniwersalizm tego pytania, pożeniony z naturą człowieczeństwa i z gruntu ludzkim instynktem przeżycia podpowiada tylko jedną odpowiedź: trzeba umieć wybaczyć, bo nie da się żyć wieczną potrzebą zemsty; trzeba umieć wybaczać, nie zapominając.

Czy między narodami polskim i ukraińskim może dojść do prawdziwego wybaczenia?

Ale wybaczenie stojące na straży pamięci wymaga czegoś ważnego; podobnych intencji po stronie sprawcy. Najpiękniej we współczesnym języku polskim wypowiedzieli to polscy biskupi w słynnym liście z roku 1965: „Wybaczamy i prosimy o wybaczenie”. Czy do takiego aktu może dojść między narodami polskim i ukraińskim?

Rzeź wołyńska

Rzeź wołyńska

Foto: PAP

Dziś, po dwóch latach tragicznej wojny jestem przekonany, że tak, choć ostatnie trzy dekady nie zawsze temu sprzyjały. Po stronie ukraińskiej nie służyło temu beztroskie upamiętnianie Petlury czy Szuchiewycza. Kult UPA, problemy z polskimi miesiącami pamięci czy historyczny symetryzm. Przez lata nie było tam dostatecznie „czułego” ucha na polskie traumy, a to powodowało resentyment i nieufność również nad Wisłą.

Polska jest i pozostanie najlepszym adwokatem ukraińskiej wolności i niepodległości

Wojna wiele miedzy nami zmieniła; mamy poczucie braterstwa, wolę współdziałania. Polska jest i pozostanie najlepszym adwokatem ukraińskiej wolności i niepodległości. A także akuszerem wstąpienia Ukrainy do europejskich wspólnot. W Kijowie już to wiedzą, i o ile – w co najmocniej na świecie wierzę – Moskwa nie zmorze Kijowa, alians między Polską i Ukrainą będzie miał charakter trwały. I wtedy zamkniemy najbardziej drażliwe tematy między narodami, w tym bolesną sprawę rzezi wołyńskiej. Ukraina musi znaleźć odwagę, by się z tej zbrodni rozliczyć. Dać pole polskiej pamięci o ofiarach. Wynagrodzić tamtą zbrodnię. Warszawa też musi przyznać się do win. Wtedy – mam nadzieję – Szuchewycze wyjdą z ukraińskiego panteonu narodowego, by znaleźć miejsce na kartach opracowań historycznych. Na zawsze, daleko od codzienności spraw żywych ludzi.

Ludobójstwo na Wołyniu jest i długo jeszcze będzie niezagojoną raną w polskiej pamięci historycznej. Mimo szczerej przyjaźni wobec współczesnego pokolenia Ukraińców byłoby zresztą w tym coś nieludzkiego, gdybyśmy mieli zapomnieć tamte dziesiątki tysięcy pomordowanych Polaków. W przypadku wielu z nas – bliskich krewnych. Ale pamięć o niewinnych ofiarach i wrogość do potomków sprawców dawnych zbrodni to dwie różne sprawy.

Zbrodnie trzeba umieć wybaczać, nie zapominając

Pozostało 86% artykułu
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jan Zielonka: Donald Trump nie tak straszny, jak go malują? Nadzieja matką głupich