Mieszkańcy 27 państw UE wybierali 720 członków Parlamentu Europejskiego. Każde wybory są ważne, ale obecne przychodzą w chwili historycznej dla Europy. Integralność UE i fundamenty, na których została zbudowana, podważane są od zewnątrz i od wewnątrz.
Najpilniejsze zadania stojące przed Unią po wyborach do Parlamentu Europejskiego
Najpilniejszym wyzwaniem jest zahamowane rosyjskiej ofensywy na wschodnich granicach UE. Trwająca od ponad dwóch lat agresja zmusiła Unię i każde państwo z osobna do udzielenia Ukrainie wsparcia finansowego, ale też przestawienia przemysłu na tory wojenne. Idea wspólnej europejskiej obrony przestała być francuską receptą na osłabienie NATO. Stała się egzystencjalną koniecznością, którą rozumieją świetnie kraje uznawane tradycyjnie za proatlantyckie. Dlatego najpierw Niemcy, a potem Polska razem z Grecją zgłosiły projekt budowy wspólnej europejskiej tarczy antyrakietowej.
Czytaj więcej
Unia Europejska mogłaby zaciągnąć dług na wzmocnienie obrony powietrznej w Europie.
Zatrzymanie rosyjskiej ofensywy wojennej nie oznacza jeszcze trwałej stabilności na wschodniej granicy. Geopolityczny interes Unii wymaga wciągnięcia Ukrainy do europejskiej wspólnoty. W najbliższych latach konieczne będzie jej odbudowanie ze zniszczeń wojennych – wymaga to zebrania od 500 mld do nawet biliona euro. I nawet jeśli przeznaczy się na ten cel skonfiskowane aktywa Rosji, co na razie nie jest przesądzone, namówi do wsparcia USA oraz inne potęgi G7 i wykorzysta międzynarodowe instytucje finansowe, to i tak największy wysiłek będzie musiała ponieść UE. To może wymagać znów zaciągnięcia wspólnego długu, jak po pandemii. A wspólne obligacje wymagają gotowości okazania sobie wzajemnych gwarancji przez państwa członkowskie, co byłoby niemożliwe w UE zdominowanej przez eurosceptyków. Samo przyjęcie Ukrainy do Unii raczej nie nastąpi w ciągu najbliższej kadencji PE, ale od pracy wykonanej teraz będzie zależeć, czy ma ona realne szanse akcesji.
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Unia zmieni kurs o 180 stopni?
Spoistości Europy zagraża nie tylko wróg zewnętrzny, ale też wewnętrzne pęknięcia. Ugrupowania nacjonalistyczne i eurosceptyczne w wielu państwach zyskały na popularności. Ich programy bywają wzajemnie sprzeczne, ale jedno ich łączy: niechęć do wspólnych unijnych inicjatyw i sympatia bądź w najlepszym razie obojętność wobec Władimira Putina. Europarlament odegrał czynną rolę w procesie blokowania niszczenia praworządności w Polsce – to jego naciski spowodowały, że KE zablokowała unijne fundusze dla Polski, a to osłabiło PiS. Wiele teraz zależy od tego, czy ten kurs będzie kontynuowany.