Piątkowy marsz rolników przeciwko Zielonemu Ładowi postawił PiS w bardzo kłopotliwej sytuacji. To, co miało przynieść falę społecznego poparcia, nagle stało się obciążeniem. A to dlatego, że pojawiły się na marszu postulaty wyjścia z Unii Europejskiej.
Dlaczego Platforma Obywatelska zaatakowała PiS po piątkowym marszu rolników
Platforma Obywatelska natychmiast wykorzystała antyunijne transparenty, a także skandaliczny fakt, że jedna uczestniczka niosła czarno-pomarańczową wstążkę, symbol rosyjskich sił zbrojnych. Szybko stworzyła spot, w którym zestawiła obecność Mateusza Morawieckiego na zjeździe protrumpowskiej prawicy w Budapeszcie, na którym roiło się od sojuszników Putina (na czele z samym Viktorem Orbánem), zdradę na rzecz Białorusi sędziego Tomasza Szmydta i hasła na manifestacji rolników. Narracja jest jasna: oni flirtują z ludźmi Rosji, jeden nawet uciekł na Białoruś, ich zwolennicy chcą wyjścia z Unii, tylko my jesteśmy gwarantem polskiego bezpieczeństwa w ramach UE. Uderzenie to zresztą było zrozumiałe – gdyby KO nie wykorzystała szansy, sama popełniłaby polityczny błąd.
Odpowiedzią było sobotnie wystąpienie Jarosława Kaczyńskiego w Wielkopolsce, w którym dokonał politycznej wolty, wzywając wyborców do głosowania w wyborach do PE po to, by... Polska w Unii została i zmieniała ją od środka. Jednym z głównych celów tej obecności ma być obrona suwerenności i doprowadzenie do zmian w Zielonym Ładzie, który według PiS doprowadzi polskich rolników do ubóstwa.
Słabością strategii Kaczyńskiego jest jednak założenie, że wyborcy w ogóle nic nie pamiętają. Przede wszystkim Zielony Ład został zaproponowany przez Komisję Europejską w 2019 roku, czyli za rządów PiS w Polsce, i to rząd tej partii negocjował jego warunki. Wówczas ugrupowanie Kaczyńskiego przekonywało, że to wielka szansa dla polskiej gospodarki i polskiego rolnictwa. Dziś ten sam PiS twierdzi, że trzeba go zatrzymać. Niezbyt to przekonywające.