Największą zaletą warszawskiej debaty przed wyborami samorządowymi 2024 było pokazanie, że różnice światopoglądowe naprawdę w polityce miejskiej istnieją. Tyle tylko, że przebiegają zupełnie inaczej niż wzdłuż sporów głównych partii. „Hardkorową prawicę” reprezentowali więc w tej debacie Janusz Korwin-Mikke i Przemysław Wipler, stronę lewą Magdalena Biejat i Rafał Trzaskowki. Tymczasem kandydat PiS do tej debaty w ogóle nie pasował.
Dlaczego Janusz Korwin-Mikke nie rozumie metropolii z XXI wieku?
Korwin-Mikke snuł wizje, które mogły rozpalić wyobraźnie ludzi w latach 90. XX wieku – Warszawy pełnej ambitnych ludzi, którzy nieustannie się krzątają, pędzą samochodami przez stolicę, załatwiają interesy, myślą tylko o tym, by się wzbogacić. Przywoływał jako przykłady miasta amerykańskie, ale takie, jakie zapamiętał z lat 80. czy 90., a nie takie, jakimi chcą być dzisiaj. Przekonywał, że miasto nie jest po to, by odpoczywać, spacerować i komfortowo się w nim czuć.
Czytaj więcej
W kampanii niepotrzebnie pojawia się wiele wątków politycznych - mówił w rozmowie z Michałem Kolanką prezydent Wrocławia, Jacek Sutryk.
To pokazywało różnicę generacyjną, a samego Korwin-Mikkego pozycjonowało jako przedstawiciela pokolenia, które uważało, że w życiu najważniejsza jest tzw. kultura zapi…dolu, pracy kilkanaście godzin na dobę, zaś życie rodzinne, towarzyskie i relaks to jakieś fanaberie. Zupełnie inaczej, niż przebiegają podziały w młodszych pokoleniach.