Niegospodarność finansowa, fatalne zarządzanie majątkiem, niewłaściwe traktowanie pracowników. To sprawy, które powinny dyskwalifikować kadry zarządzające. W państwowych – utrzymywanych z pieniędzy podatników – spółkach czy instytucjach normą powinno być, że osoby, które się nie sprawdzają, tracą stanowiska. Szczególnie zaś w sytuacji, w której nieprawidłowości wykryte są w ramach kontroli zewnętrznej.
W zasadzie stanowiska powinny tracić też osoby zasiadające w organach nadzorczych czy programowych tychże podmiotów. Skoro bowiem nie potrafiły dopilnować interesu państwa, to znaczy, że się do tego zwyczajnie nie nadawały. Nie ma sensu trzymać ich dalej. Oczywiste przy tym jest to, że ewentualne zwolnienie lub odwołanie winna poprzedzić weryfikacja. Sprawdzenie, kto, gdzie i za co odpowiadał. Kto, gdzie i co zawalił, a przez to doprowadził do strat. Żadnego znaczenia przy tym nie powinny mieć partyjne barwy danej osoby.
Czytaj więcej
Premier odwołał radę Instytutu De Republica. Jednostki bliskie PiS czeka audyt, a niektóre likwidacja.
Jednak jest to sytuacja idealna i niestety właściwie nieosiągalna. Rady nadzorcze i programowe wielu polskich instytucji państwowych traktowane są jako idealne miejsce dla „swoich”. Nieważne, czy kompetentnych w danej dziedzinie, czy też nie. Ważne, że wiernych. Kancelaria Premiera – jeszcze za rządów PiS – przeprowadziła kontrolę w Instytucie De Republica, którą objęto lata 2021–2022. Zakwestionowano 80 umów na łączną kwotę 2 mln złotych. Posadę stracił dyrektor instytutu. I już. Rada nadzorcza stanowiska zachowała. Odwołała ją nowa władza, uznając zapewne, że się nie sprawdza. I podniosło się larum. Posłanka PiS Joanna Lichocka żali się, że jej matkę – prof. Halinę Lichocką – odwołano tylko dlatego, że jej córka jest politykiem, a przecież matka ma tytuł profesora. A może wcale nie dlatego, że córka jest politykiem, lecz dlatego, że nie wypełniała swojej roli? A czy tytuł profesorski oznacza, że człowiek posiadł wszelką możliwą wiedzę i stał się nieomylny?
Czytaj więcej
W wyniku decyzji premiera Donalda Tuska odwołani zostali członkowie rady Instytutu De Republica. Jednym z nich była matka posłanki PiS Joanny Lichockiej. "Jest moją mamą, więc musiała być odwołana" - napisała w sieci polityk.