36 tys. zł – tyle na opracowanie liczącego cztery strony dokumentu o ogólnej treści wydał Instytut De Republica podległy byłemu premierowi Mateuszowi Morawieckiemu. To tylko jedna z wielu nieprawidłowości w instytucie, który 30 grudnia stracił swoją radę nadzorczą. Odwołał ją nowy premier Donald Tusk wraz z radami innych rządowych instytutów: Strat Wojennych, Europy Środkowej, Pokolenia i Zachodniego.
Decyzja była mocno komentowana przez polityków PiS. Posłanka tej partii Joanna Lichocka nie kryła rozgoryczenia zwolnieniem z rady Instytutu De Republica jej matki, prof. Haliny Lichockiej, badaczki zajmującej się historią nauki.
Czytaj więcej
W wyniku decyzji premiera Donalda Tuska odwołani zostali członkowie rady Instytutu De Republica. Jednym z nich była matka posłanki PiS Joanny Lichockiej. "Jest moją mamą, więc musiała być odwołana" - napisała w sieci polityk.
Problem w tym, że nadzór nad tym instytutem rzeczywiście mógł budzić wątpliwości. Świadczy o tym kontrola, jaką jeszcze przed wyborami przeprowadziła Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Do jej wyników dotarła „Rzeczpospolita”.
Astronomiczne stawki w instytucie podległym premierowi Mateuszowi Morawieckiemu
Objęła lata 2021–2022, gdy instytutem kierował prof. Bogumił Szmulik, prawnik sympatyzujący z PiS. Kontrolerzy negatywnie ocenili m.in. wydatek 896 tys. zł na opracowanie projektu ustawy – Prawo warstwowe. To w ramach tego zadania 36 tys. zł poszło na czterostronicowy dokument.