Zuzanna Dąbrowska: Lokomotywy, pupile i spadochroniarze

Na każdej liście wyborczej, w każdym okręgu partie starały się osiągnąć równowagę między politycznymi gwiazdami, koniecznością zawierania kompromisów, satysfakcją aparatu lokalnego a tymi, którzy w przyszłym Sejmie będą ciężko pracować na liderów.

Publikacja: 06.09.2023 21:00

Dla ministra cyfryzacji Janusza Cieszyńskiego (na zdjęciu) niego nie ma wsi w Warmińsko-Mazurskiem,

Dla ministra cyfryzacji Janusza Cieszyńskiego (na zdjęciu) niego nie ma wsi w Warmińsko-Mazurskiem, która byłaby zbyt mała, by się w niej pokazać, wręczyć jakieś prezenty, otworzyć budowę drogi, przywieźć strażakom sprzęt.

Foto: PAP/Tomasz Waszczuk

Dokumenty złożone, klamka zapadła. PKW przystąpiła do sprawdzania, jak partie i koalicje startujące w wyborach spełniły wymogi formalne. Teraz z listy wyborczej może wypaść tylko kandydat, który sam tego chce. Weszliśmy w ostatni etap kampanii.

Kształt list wyborczych to odzwierciedlenie układu sił w każdej partii. Spadochroniarze, prominenci, niewygodni koalicjanci, pupile prezesów i przewodniczących – wszyscy zasiedli już na swoich miejscach, a jedyna decyzja, jaka została im do podjęcia, to ta wynikająca z kalkulacji: „Mam szansę na mandat?”. Bo jeśli nie, być może nie opłaca się ładować góry pieniędzy, czasu i energii w tę walkę. Chyba że w perspektywie kandydat czy kandydatka ma kolejne wybory – samorządowe. Wtedy ciężka praca na rzecz listy jest gwarantowana.

Czytaj więcej

Listy wyborcze już zamknięte. Czy rejestracja Bezpartyjnych Samorządowców wpłynie na kampanię?

Ale i tak wszyscy w napięciu będą patrzeć na „jedynki”. Takie miejsce to szansa, ale i test decydujący często o dalszej karierze. Szczególnie jeśli jest się debiutantem i spadochroniarzem, tak jak np. minister cyfryzacji Janusz Cieszyński z PiS. Dla niego nie ma wsi w Warmińsko-Mazurskiem, która byłaby zbyt mała, by się w niej pokazać, wręczyć jakieś prezenty, otworzyć budowę drogi, przywieźć strażakom sprzęt. Albo dla posłanki Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, która debiutantką nie jest, ale ma za zadanie pociągnąć listę Nowej Lewicy w Gdyni. Jeśli tam Nowa Lewica nie obroni dwóch mandatów, to właśnie liderka narazi swój budowany przez całą mijającą kadencję autorytet.

Sporo ryzykują też postaci kontrowersyjne – Roman Giertych startujący z list KO czy gwałtownie próbujący zmienić wizerunek Robert Bąkiewicz z PiS. Słaby wynik to dla nich pożegnanie z sejmową polityką na zawsze.

Kto jest w najlepszej sytuacji? Kandydaci mniej znani, ale partiom potrzebni, bo fachowi i pracowici. Bezpiecznie usadowieni na drugich, trzecich miejscach w dużych partiach. To ich będą wciągać lokomotywy.

Dokumenty złożone, klamka zapadła. PKW przystąpiła do sprawdzania, jak partie i koalicje startujące w wyborach spełniły wymogi formalne. Teraz z listy wyborczej może wypaść tylko kandydat, który sam tego chce. Weszliśmy w ostatni etap kampanii.

Kształt list wyborczych to odzwierciedlenie układu sił w każdej partii. Spadochroniarze, prominenci, niewygodni koalicjanci, pupile prezesów i przewodniczących – wszyscy zasiedli już na swoich miejscach, a jedyna decyzja, jaka została im do podjęcia, to ta wynikająca z kalkulacji: „Mam szansę na mandat?”. Bo jeśli nie, być może nie opłaca się ładować góry pieniędzy, czasu i energii w tę walkę. Chyba że w perspektywie kandydat czy kandydatka ma kolejne wybory – samorządowe. Wtedy ciężka praca na rzecz listy jest gwarantowana.

Komentarze
Michał Szułdrzyński: A co, jeśli skan tęczówki wpadnie w oko przestępcom?
Komentarze
Michał Płociński: Donald Tusk może gorzko pożałować swojego uspokajania ws. powodzi
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Komisja bez politycznej mocy. Nie rząd, lecz znowu sekretariat Europy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Wypadek na Trasie Łazienkowskiej, wypadek na A1, czyli zgubne skutki „trybu Boga”
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Powódź 2024. Fundusz Sprawiedliwości i wozy strażackie, czyli czego nie rozumie Suwerenna Polska