Nałożonemu na dostawców usług udostępniania treści online obowiązkowi weryfikowania treści, które użytkownicy chcą zamieścić na ich platformach, przed ich publicznym rozpowszechnieniem towarzyszą niezbędne gwarancje, w celu zapewnienia jego zgodności z wolnością wypowiedzi i informacji - orzekł Trybunał (C-401/190).
Dyrektywa o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym (zwana przez przeciwników ACTA-2) weszła w życie 6 czerwca 2019 roku. Ma na celu zapewnienie, że prawa i obowiązki wynikające z przepisów o prawie autorskim, będą miały również zastosowanie do internetu. Wprowadza odpowiedzialność serwisów internetowych, przede wszystkim YouTube'a, Facebooka, Google News itp., za naruszenie praw autorów utworów, które serwisy te przechowują i udostępniają.
Co nie podoba się polskiemu rządowi
Polska złożyła skargę na art. 17 dyrektywy w 2019 r. Zdaniem polskiego rządu, zapisy dyrektywy stwarzają fundamentalne zagrożenie dla wolności wypowiedzi w internecie. Chodzi o mechanizm, który zobowiązuje serwisy internetowe do prewencyjnej kontroli wszystkich treści jakie chcą zamieścić użytkownicy – nawet wówczas, gdy nie zostały zgłoszone żadne naruszenia praw autorskich. Według ministra kultury, w praktyce mechanizm ten wymusza stosowanie przez serwisy automatycznych algorytmów, które będą kontrolować treści internetowe.
Czytaj więcej
Członkowie Izby Wydawców Prasy zaapelowali na walnym zgromadzenia do polskiego rządu o szybkie wdrożenie dyrektywy UE 2019/790 z 17 kwietnia 2019 r. w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym.
- Uważamy, że niektóre artykuły, zwłaszcza obecny 17, związany z filtrowaniem treści, zagrażają wolności w internecie i są sprzeczne z podstawowymi wartościami UE dotyczącymi wolności słowa i wolności idei – tłumaczył wówczas wicepremier minister kultury Piotr Gliński.