Dobre dwie dekady dla Polski w UE. Kolejne też będą sukcesem?

Ekonomiści są zgodni, że w ciągu kolejnych 20 lat mamy szansę nadal nadrabiać dystans do najlepiej rozwiniętych krajów UE. Potrzebujemy jednak do tego dobrej strategii.

Publikacja: 30.04.2024 04:30

20. rocznica wejścia Polski do UE to okazja do zastanowienia się, gdzie chcemy być za kolejne 20 lat

20. rocznica wejścia Polski do UE to okazja do zastanowienia się, gdzie chcemy być za kolejne 20 lat i jak to osiągnąć

Foto: Wojciech Stróżyk/REPORTER

Za nami dwie dekady obecności w Unii Europejskiej. Co czeka nas za kolejne 20 lat? Głos oddaliśmy ekonomistom.

Przez minione 20 lat udało nam się osiągnąć bardzo dużo.

– Przez minione 20 lat udało nam się osiągnąć bardzo dużo. Umieliśmy efektywnie wykorzystać środki europejskie. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia tych samych miejsc sprzed dwóch dekad, by zobaczyć, jak wiele osiągnęliśmy inwestycyjnie. To wręcz skok cywilizacyjny. Ale znacznie ważniejsze jest to, że bardzo umiejętnie skorzystaliśmy ze wspólnego rynku, przede wszystkim ze swobodnego przepływu towarów i usług – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka z Uniwersytetu Warszawskiego.

Czytaj więcej

Lepsza codzienność: Polacy uważają, że UE zmienia ich życie osobiste

Wskazuje też na wspólne regulacje prawne. Przekonuje, że to, iż coraz większa część naszego porządku prawnego jest wspólna dla wszystkich krajów, to olbrzymia wartość dodana, ogromne ułatwienie w prowadzeniu biznesu. – Obserwuję też, jak niebywale dużo daje studentom możliwość wyjazdu na pół roku czy rok na uczelnie w innych krajach UE. To jest coś, co będzie procentowało w przyszłości. Poznają tam mnóstwo ludzi, nawiązują relacje. Łatwiej dzięki temu będzie im budować własne firmy i radzić sobie w biznesie – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Jej zdaniem procentować będzie wszystko, co do tej pory osiągnęliśmy, czego się nauczyliśmy w ostatnich 20 latach. – Będziemy nadal wykorzystywać potencjał, jaki daje członkostwo w UE. Oczywiście przyrosty wartości dodanej nie będą już tak silne, bo baza jest znacznie wyższa – przewiduje ekonomistka z UW.

– Zakładam, że Polska w Unii pozostanie. Zakładam, że będzie też w strefie euro. Do zrobienia jest tu bardzo dużo. W pierwszym kroku potrzebna jest zmiana nastawienia opinii publicznej, która dziś traktuje Unię jak bankomat, z którego bierzemy pieniądze. Tych pieniędzy już nie będzie. To już historia. Polska będzie dokładała do unijnego budżetu, co związane jest nie tylko z naszym rozwojem i wzrostem gospodarczym, ale też z kolejnymi rozszerzeniami UE, do których najpewniej dojdzie w następnym 20-leciu. W efekcie fundusze, które wspierały Polskę, zostaną przesunięte na południe i na wschód – przekonuje Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.

Jego zdaniem w ciągu dwóch kolejnych dekad Polska z grupy aspirującej, która korzystała na nisko wiszących owocach, czyli dostępie do kapitału i finansowania, przeniesie się do grupy, która jest zaawansowana rozwojowo i w związku z tym będzie musiała położyć większy nacisk na wzrost efektywności, konkurencyjności gospodarki, będąc już członkiem strefy euro.

– Za kolejne 20 lat możemy się znaleźć w każdym miejscu. Ale jeśli możliwości jest tak dużo, to znaczy, że trzeba mieć pomysł na to, gdzie chcielibyśmy się znaleźć. I wdrożyć go – mówi Stanisław Kluza, ekonomista, były szef Komisji Nadzoru Finansowego. – Polska w okresie transformacji, w tym w 20 latach w UE, przeszła drogę od kraju o niskim koszcie pracy, kraju taniej siły roboczej do kraju o wysokiej sile nabywczej – dodaje.

Wskazuje, że bardzo duży wpływ na naszą przyszłość będą miały procesy demograficzne. – Ważne będą także trzy kwestie rozwojowe, a więc wzrost automatyzacji w procesach produkcyjnych i przetwórczych, cyfryzacja oraz mądre nakłady w obszarze infrastruktury i środowiska. One przesądzą, gdzie znajdziemy się w przyszłości – mówi Stanisław Kluza.

Foto: Rzeczpospolita

Scenariusze gonienia zachodniej Europy

– W ciągu ostatnich 20 lat pokonaliśmy mniej więcej połowę dystansu, który dzielił nas od zachodniej Europy, jeśli chodzi o wydajność pracy, bo to mierzy PKB na głowę mieszkańca. Nie ma żadnej gwarancji, że w ciągu kolejnych 20 lat pokonamy resztę dystansu, natomiast teoretycznie jest to wyobrażalne – mówi ekonomista prof. Witold Orłowski.

W jego ocenie możliwe są dwa scenariusze: że kontynuujemy tę pogoń oraz że tego nie robimy. – Jeśli Polska utrzymywałaby się na obecnym poziomie, przedsiębiorstwa nie starałyby się zmniejszyć luki technologicznej, zadowalając się rolą poddostawców, a instytucje publiczne nie działały sprawnie, to mielibyśmy Polskę oczywiście zamożniejszą niż dzisiaj, ale z podobnym jak dziś dystansem do Niemiec – mówi Witold Orłowski.

Czytaj więcej

Farmerzy znad Wisły liczą pieniądze z dopłat i organizują protesty

Jego zdaniem w pozytywnym scenariuszu warunkiem tego, żebyśmy nadal gonili, jest zmiana modelu rozwoju gospodarczego. Polityka gospodarcza na nowo musiałaby być nakierowana na zachęty dla inwestycji i to takich związanych z postępem technologicznym. – Gdyby tak było, za 20 lat Polska mogłaby być równie rozwinięta jak Niemcy, mogłyby powstać do tego czasu polskie firmy, marki znane na świecie. Oczywiście poziom życia Polaków nadal byłby niższy niż w Europie Zachodniej, bo zależy on nie tylko od dochodu, ale też zgromadzonego majątku, natomiast pod względem wydajności pracy, bieżącego dochodu nie różnilibyśmy się od naszych zachodnich sąsiadów – prognozuje prof. Orłowski. – Realizacja tego scenariusza nie zależy od euro, natomiast jego przyjęcie mogłoby sprzyjać gonieniu Zachodu – dodaje.

– Doganianie spowolni. W ostatnim roku wzrost mierzony dochodem na głowę mieszkańca według parytetu siły nabywczej urósł tylko o 1 pkt proc. Znacznie mniej niż we wcześniejszej fazie. To zresztą jest bardzo silny argument przeciwko narracji przeciwników wejścia Polski do strefy euro, którzy twierdzą, że najpierw trzeba się z nią zrównać poziomem rozwoju, tymczasem zachęty, bodźce do wejścia do strefy euro słabną w miarę tego, jak zbliża się poziom rozwoju cywilizacyjnego, również ten mierzony PKB na głowę do średniej unijnej – mówi Janusz Jankowiak.

Zdaniem Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek nasz rynek będzie w dalszym ciągu atrakcyjny dla kapitału zagranicznego. – Będziemy się przesuwać w łańcuchu wartości biznesowych. Gdy wchodziliśmy do Unii, byliśmy gdzieś blisko jego końca. Potrafiliśmy wykonywać tanio proste rzeczy. Dziś jesteśmy gdzieś w środku łańcucha, a za kolejne 20 lat znajdziemy się w jego czubie, co pozwoli więcej zarabiać naszym przedsiębiorstwom. Będziemy w związku z tym dobrym partnerem dla gospodarek dobrze rozwiniętych, bo będziemy w stanie dostarczać im coś, co będzie pozwalało im lepiej się rozwijać – prognozuje ekonomistka z UW. – Rozwiną się te gałęzie gospodarki, które związane są z bardziej kreatywną działalnością. Sprofesjonalizuje się w większym stopniu niż dziś rynek pracy. Do tego potrzebne są silne zmiany w szkolnictwie. Musimy kształcić na potrzeby przyszłości, nowych technologii – dodaje.

Czytaj więcej

Polska po akcesji do UE stała się potęgą w produkcji sprzętu AGD

Z okazji 20. rocznicy wejścia Polski do UE ekonomiści z Banku Credit Agricole Polska zastanawiali się, gdzie możemy być za kolejnych dziesięć lat. – Wyszło nam, że w tym czasie, przy pewnych założeniach dotyczących wzrostu gospodarczego, powinniśmy dogonić Francję i Włochy, jeśli chodzi o poziom PKB w przeliczeniu na mieszkańca według parytetu siły nabywczej, który – mówiąc w uproszczeniu – pokazuje, ile za ten dochód możemy kupić. To oczywiście przy założeniu, że wykorzystujemy wszystkie środki unijne i KPO, że podnosimy produktywność, że dzięki temu w długiej perspektywie rośniemy w tempie mniej więcej 2,7 proc., a Francja ok. 1 proc. – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Credit Agricole Bank Polska.

Jego zdaniem w kolejnych latach jest szansa na kontynuację tych tendencji i dalsze zbliżanie się do krajów, które są w czołówce strefy euro, jeśli chodzi o poziom PKB na mieszkańca, czyli przede wszystkim do Niemiec. – Będziemy je doganiać, ale wolno. Nie dogonimy, ale będziemy się zbliżać – prognozuje Jakub Borowski. – Oczywiście jest cała masa czynników niepewności. Sytuacja geopolityczna, sytuacja w UE, co będzie się działo z Ukrainą, czy wejdzie ona do UE, co z migracjami i naszą polityką w tym zakresie, jak przeprowadzona zostanie transformacja energetyczna. Jest tego cała masa. Ważne będzie też to, co będzie się działo na krajowej scenie politycznej – zaznacza.

Za nami dwie dekady obecności w Unii Europejskiej. Co czeka nas za kolejne 20 lat? Głos oddaliśmy ekonomistom.

Przez minione 20 lat udało nam się osiągnąć bardzo dużo.

Pozostało 98% artykułu
Gospodarka
Rosjanie rezygnują z obchodów Nowego Roku. Pieniądze pójdą na front
Gospodarka
Indeks wiarygodności ekonomicznej Polski. Jest źle, ale inni mają gorzej
Gospodarka
Margrethe Vestager, wiceprzewodnicząca KE: UE nie potrzebuje nowej polityki konkurencji
Gospodarka
Gospodarka Rosji jedzie na oparach. To oficjalne stanowisko Banku Rosji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Gospodarka
Tusk podjął decyzję. Prezes GUS odwołany ze stanowiska