Jaka była prawdziwa inflacja we wrześniu?
Prawdziwa inflacja to jest pojęcie stworzone przez komentatorów, którzy nie rozumieją, że inflacja to złożone zjawisko, które można różnie mierzyć i interpretować. Najczęściej stosowaną miarą inflacji, publikowaną przez GUS i większość innych urzędów statystycznych na świecie, jest wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), który pokazuje zmiany cen koszyka towarów i usług nabywanego przez przeciętnego konsumenta. Tak mierzona inflacja według wstępnego szacunku wyniosła w Polsce we wrześniu 8,2 proc. rok do roku. Oczywiście, w szerszej definicji inflacja to każdy proces wzrostu cen – np. cen producentów. Prawdą jest też, że każdy uczestnik życia gospodarczego doświadcza nieco innej inflacji, bo każdy ma inną strukturę wydatków. Ale CPI wyraża „prawdziwą inflację” według przyjętej powszechnie definicji. To jest bardzo użyteczny wskaźnik, bo pozwala porównywać zmiany cen w czasie, ale też między krajami.
Czytaj więcej
Nie ma demokracji bez dominującej w gospodarce własności prywatnej – mówi prof. Leszek Balcerowicz.
Wątpliwości w debacie publicznej, czy GUS pokazał ostatnio prawdziwą inflację, wzięły się stąd, że we wrześniu doszło do kilku interwencji rządu i spółek skarbu państwa, które miały wpływ na ceny. Rozszerzony został program darmowych leków, obniżone zostały ceny energii – i to z mocą wsteczną, podwyższony został limit zużycia, do którego te obniżone ceny obowiązują, a do tego Orlen obniżył ceny paliw wbrew tendencjom na rynku ropy naftowej. W jakim stopniu wpłynęło to na inflację?
Warto podkreślić, że w badaniu cen i obliczaniu wskaźnika CPI, GUS nie analizuje procesów cenotwórczych. Nie badamy przyczyn zmian cen, tylko to, ile konsument płaci za określoną usługę lub towar. W gospodarce istnieje sporo cen, które są w ten czy inny sposób ustalane poza rynkiem. Dotyczy to na przykład leków. My zawsze do CPI włączamy takie ceny, jakie w danym miesiącu są obowiązujące dla konsumentów. Nie przeliczamy więc cen z poprzednich miesięcy, jeśli zmiany jakichś taryf obowiązują z mocą wsteczną.
A jak wygląda to w przypadku promocji, które nie są powszechne, tzn. są dostępne tylko dla niektórych konsumentów, tak jak było w przypadku paliw na Orlenie w sierpniu.
Powszechnie obowiązujące promocje uwzględniamy. Wiemy, ile konsumentów korzysta z obniżonych cen, a więc znamy średnią cenę, jaka obowiązywała w danym okresie. Nie bierzemy natomiast pod uwagę takich promocji, które mają formę rekompensaty lub subsydium. To jest przychód gospodarstw domowych, a nie wydatek. Może wpłynąć na inflację w przyszłości o tyle, o ile wpłynie na strukturę wydatków przeciętnego konsumenta.
Czytaj więcej
Niezależnie od wyniku wyborów czeka nas w gospodarce i w polityce trudny okres. Szkoda, że w takiej sytuacji Adam Glapiński pogrzebał zasadę apolityczności NBP i opowiedział się za modelem „rozwoju” mającym odizolować Polskę od Europy.