Nagrody w Międzynarodowym Konkursie Filmów Krótkometrażowych, w którym startowały 24 filmy, przyznało także jury. Pierwszą zdobył obraz fabularny „Być kimś” Michała Toczka. Z błahej historyjki o małżeństwie wprowadzającym się do dawnego mieszkania Lecha Wałęsy reżyser zbudował wielowątkową, skłaniającą do refleksji opowieść. Pośród wielu nagród, jakie zebrał ten film, jest także Złoty Lajkonik na tegorocznym Krakowskim Festiwalu Filmowym. Warto dodać, że to kolejna nagroda dla Michała Toczka na tym festiwalu, bo w ubiegłym roku jego „Martwe małżeństwo” jury doceniło, przyznając mu III nagrodę.
Walorem Dwóch Brzegów niezmiennie pozostaje repertuar proponowany przez dyrektor artystyczną imprezy Grażynę Torbicką. Świetnie, że nie dąży, by mnożyć pokazy – to jeden z nielicznych festiwali, na których widzowie mają szansę, by rozmawiać ze sobą o obejrzanych filmach, a nie tylko opowiedzieć treść, gdyż z nadmiaru ofert nie dało się ich zobaczyć. W głównej sekcji „Świat pod namiotem” Dwa Brzegi prezentują najnowsze, najlepsze filmy fabularne i dokumentalne nagrodzone na festiwalach: w Cannes, Berlinie, Wenecji czy Sundance.
Ciekawym doświadczeniem była projekcja „Wszystko wszędzie naraz” Daniela Kwana i Daniela Scheinerta. Obsypany Oscarami (m.in. za najlepszy film, reżyserię, scenariusz oryginalny) wzbudził zainteresowanie widzów, których pojawiło się około 700. Po 45 minutach pierwsi oglądający zaczęli tracić cierpliwość i wychodzić z festiwalowego namiotu.
Zostałam do końca, by policzyć ubywających – było ich 160. Komedia SF, będąca teledyskowym wodotryskiem, nie wspomogła lichej fabularnie opowieści o Evelyn Wang, próbującej uporać się z problemami biznesowymi, rodzinnymi, małżeńskimi i – jak się w końcu okazuje – najważniejszym, jakim jest jej córka.
Rzęsistymi oklaskami publiczność nagrodziła za to „Alcarràs” Carly Simón, laureata Złotego Niedźwiedzia z ubiegłorocznego festiwalu w Berlinie. W tej historii przeglądają się problemy współczesnego świata. Rodzina rolników szczęśliwie żyje od pokoleń z uprawy brzoskwiń, ale chciwość nabywcy ziemi sprawia, że zamiast brzoskwiniowego gaju pojawią się bardziej opłacalne panele słoneczne. Do opowiedzenia o rodzinie Solé reżyserka zaprosiła autentycznych mieszkańców Alcarràs, co pogłębiło opowieść.