Berlinale, festiwal wyczulony na sytuację społeczno-polityczną świata, nie pozostał obojętny, gdy wojna toczy się blisko niemieckich granic. Podczas ceremonii otwarcia wirtualnie wystąpił prezydent Zełenski. Nawoływał, by artyści pamiętali o tym, co dzieje się w jego kraju, bo milczenie jest przyzwoleniem na rozprzestrzenianie się zła.
Mówił też o tym, że mury niekoniecznie muszą być z cegły i betonu: „Dzisiaj Rosja chce pozbawić Ukrainę własnego wyboru i własnej przyszłości. Zbudować mur między nami a Europą, między wolnością a niewolnictwem”.
Pomyłka żołnierza
Wydarzeniem pierwszych dni stał się pokaz dokumentu „Superpower” Seana Penna i Aarona Kaufmana. Amerykański gwiazdor początkowo chciał nakręcić film o aktorze, który postanowił zostać prezydentem. Nie miał żadnego zaplecza politycznego, po prostu głośno powiedział, że jest zwyczajnym Ukraińcem, który chce „rozbić układ”.
Czytaj więcej
Skandal kładzie się cieniem na operowym Festiwalu Majowym w Wiesbaden. Z powodu planowanego występu rosyjskiej śpiewaczki Anny Netrebko, występy odwołali wszyscy ukraińscy artyści. Organizatorzy nie chcą zmienić planów.
Penn pierwszy raz przyjechał do Ukrainy w listopadzie 2021 roku. Czekając na wywiad z Zełenskim, jeździł po kraju, starał się zrozumieć konflikt w Donbasie i na Krymie, dołączył też do filmu ujęcia z Majdanu. Tłumy protestujących, portrety zabitych. Penn rozmawiał z politykami, m.in. z burmistrzem Kijowa Witalijem Kliczką, z dziennikarzami, wojskowymi, zwyczajnymi Ukraińcami, którzy mówili mu, że są gotowi bronić swojej wolności z takim trudem wywalczonej na Majdanie.