– Dedykujemy je firmom, instytucjom finansowym i zamożnym osobom prywatnym – wszystkim tym, w których przypadku prawdopodobieństwo porwania dla okupu czy wymuszenia jest wysokie – wyjaśnia Włodzimierz Pyszczek z Marsh Polska.
Według danych Hiscoxa – światowego lidera w dziedzinie ubezpieczeń Kidnap & Ransom, w 2013 roku najwięcej porwań miało miejsce w Indiach, Pakistanie, Afganistanie, na Filipinach i w Nigerii. Na liście krajów szczególnie niebezpiecznych znalazły się kraje Ameryki Płd., Azji i Afryki. W Polsce porywanych jest około 100–200 osób rocznie. Jednak z uwagi na mały odsetek zdarzeń zgłaszanych na policję trudno oszacować prawdziwą liczbę dokonywanych z tego tytułu przestępstw.
Wybierając ten rodzaj ubezpieczenia, zakład gwarantuje wypłatę świadczenia w razie uprowadzenia, zażądania okupu, bezprawnego zatrzymania, piractwa powietrznego, drogowego czy wodnego. Ale także wymuszenia wobec firmy, groźby ujawnienia poufnych informacji czy groźby wprowadzenia wirusa komputerowego do systemów firmy.
Marta Paluszek, ekspert AIG, zapewnia, że proponowane przez jej firmę ubezpieczenie chroni również członków zarządu i rady nadzorczej, pracowników spółki lub danej organizacji, a także ich najbliższych (małżonkowie, rodzice, dzieci, krewni). Na celowniku porywaczy i osób, które dopuszczają się podobnych przestępstw, mogą się znaleźć przedstawiciele praktycznie wszystkich spółek, które mają swoją siedzibę lub placówkę za granicą, a także organizacje charytatywne, rządowe i pozarządowe, które oddelegowują swoich pracowników w najbardziej niebezpieczne rejony.
Małgorzata Splett, broker w Marsh Polska, przyznaje, że polisa od porwań i okupów nie sprzedaje się w Polsce tak często jak inne ubezpieczenia. – Z tego typu polis wśród naszych klientów korzystają głównie banki i instytucje finansowe, ale również zamożne osoby prywatne i firmy, które wysyłają swoich pracowników w ramach projektów do krajów, w których ryzyko porwania i okupu jest podwyższone – zaznacza.