Państwo, które zezwala na podsłuchiwanie i wykorzystywanie zebranych w ten sposób materiałów, powinno też umożliwić obywatelom walkę o dobre imię. Unaocznił to niedawny wyrok Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ws. podsłuchiwania rozmów Honoraty Kaczmarek przy okazji inwigilacji jej męża.
Afera gruntowa
Nagranie z jej podsłuchanej rozmowy, pozwalające na identyfikację, zostały ujawnione podczas konferencji prokuratury, zorganizowanej w związku z jednym z wątków tzw. afery gruntowej.
Jak przypomina reprezentujący ją adwokat, dr Artur Pietryka z kancelarii Wardyński i Wspólnicy, w czasie, gdy podsłuchiwano jego klientkę nie pełniła ona żadnej funkcji publicznej. Zaś dane z podsłuchów założonych jej i mężowi posłużyć miały – jak dodaje - w śledztwie dotyczącym ujawnienia informacji z akcji CBA, których wyciek uniemożliwił doprowadzenie do końca prowokacji, przygotowanej w ramach „afery gruntowej”.
Czytaj więcej
To bardzo prawdopodobne, że wydałem zgodę na użycie Pegasusa bez świadomości, jaki system będzie stosowany. Czuję się wykorzystany – mówi sędzia Igor Tuleya.
Wybuchła ona w lipcu 2007 r., kiedy to powołujący się na rzekome wpływy w ministerstwie rolnictwa Piotr R. i Andrzej K. domagać mieli się łapówki za przekształcenie mazurskich gruntów z rolnych na budowlane. W akcji prowokacyjnej, która miała na celu obnażenie tego mechanizmu, uczestniczyli agenci Centralne Biuro Antykorupcyjne. Została ona jednak przerwana na skutek rzekomego przecieku.