Gatta w zasadzie zakończyła restrukturyzację. Jakie były w niej kluczowe momenty?
Witold Pawelski (WP): Te najważniejsze to przekonanie największych wierzycieli, czyli instytucji finansowych, do nowych warunków spłaty zadłużenia, poprzedzone miesiącami wewnętrznych prac nad przygotowaniem i wdrożeniem planu restrukturyzacji. Mógł on powstać dzięki zaangażowaniu całego zespołu menedżerskiego, w tym oczywiście we współpracy z zarządcą sanacyjnym powołanym do prowadzenia tego postępowania. Proces był bardzo złożony i wymagał podjęcia bardzo trudnych decyzji, związanych z cięciem kosztów, m.in. poprzez redukcję zatrudnienia i renegocjację lub odstąpienie od umów z galeriami handlowymi. Czyli tego wszystkiego, co jest esencją każdej restrukturyzacji. Tyle że do wszystkich związanych z nią wyzwań doszły jeszcze dwa zewnętrzne: pandemia Covid-19 oraz rosnąca inflacja. Przez ostatni rok koszty rosły w niespotykanym tempie.
Co trzeba zrobić, żeby móc funkcjonować w takich warunkach? Czy z inflacją można wygrać?
Piotr Słupski (PS): Był to dodatkowy kłopot, którego przecież nie można było wcześniej przewidzieć. W 2021 roku wzrost cen i usług konsumpcyjnych wyniósł 5,1 proc. Już to było utrudnieniem, ale przewidywalnym.
Restrukturyzacja sama w sobie oznacza permanentne zmiany. Zamykając etapy tego procesu, stajemy przed kolejnymi wyzwaniami i jest tak, że kiedy uporamy się z jednym problemem, natychmiast pojawia się jeszcze jeden. Kosztów nie można ciąć w nieskończoność. Zawsze pozostają chociażby wynagrodzenia pracowników oraz koszty utrzymania majątku, bez którego nie da się produkować i sprzedawać. Ale procesy możemy usprawniać niemal bez końca. Dla przykładu przedsiębiorstwa takie jak my, bardzo cierpią z powodu wzrostu cen energii czy też szeroko rozumianych mediów oraz cen surowców. Z racji statusu naszej firmy, czyli dużego przedsiębiorstwa, nie zostaliśmy objęci działaniami osłonowymi, a musimy konkurować na rynku z podmiotami małymi i średnimi, które otrzymały wsparcie m.in. z tytułu tzw. taniego prądu.
Czytaj więcej
Zbliżające się wybory oraz przyjęcie euro przez Chorwację sprawiają, że o wspólnej walucie w Polsce mówimy coraz więcej. Głosy przychylne wciąż przeważają, ale na sile przybiera straszenie euro wyborców.
W tej sytuacji z inflacją nie wygramy inaczej niż wzrostem efektywności operacyjnej. Przed rozpoczęciem procesu sanacji nasze zużycie energii było większe o ok. 8 proc. niż w chwili obecnej, uwzględniając oczywiście tę samą miarę produktu. Jednocześnie produkujemy tyle samo wyrobów, a mimo tego zużywamy mniej wody i mniej pary technologicznej. Oszczędności sięgają w niektórych przypadkach nawet 10 proc. tego, co było nam niezbędne przed restrukturyzacją. Udało się to dzięki inwestycjom, ale przede wszystkim usprawnieniom w zarządzaniu. Restrukturyzacja klasyczna, związana z cięciem kosztów, dla nas jest tylko wstępem do zmian. Chodzi tutaj przede wszystkim o procesy zarządcze, korzystamy z najlepszych dostępnych narzędzi i praktyk, które w naszych przypadkach bazują na najlepszych rozwiązaniach informatycznych w branży. To z kolei pozwoliło na zmniejszenie liczby przezbrojeń i skrócenie czasu postoju maszyn. Wszystko to pozwala oczywiście poprawić efektywność.