Inflacja to argument za PPK

Lada chwila wszyscy pracownicy zostaną automatycznie zapisani do pracowniczych planów kapitałowych. Mogą się z nich wypisać. – Nie ma dziś atrakcyjniejszej formy oszczędzania – mówią jednak eksperci. Radzą pozostanie w PPK.

Publikacja: 19.01.2023 03:00

Emerytury wypłacane przez ZUS będą coraz niższe. Dlatego warto na nie oszczędzać dodatkowo, jedną z

Emerytury wypłacane przez ZUS będą coraz niższe. Dlatego warto na nie oszczędzać dodatkowo, jedną z opcji jest PPK

Foto: R. Gardziński

W ustawie o pracowniczych planach kapitałowych znalazł się zapis, zgodnie z którym co cztery lata pracownicy będą do nich zapisywani automatycznie. Pierwszy taki zapis po uruchomieniu PPK nastąpi w 2023 r. Pracodawcy muszą o tym poinformować swoich pracowników do końca lutego. A od 1 kwietnia będą przekazywać wpłaty do PPK za pracowników, którzy przed tym terminem nie złożą rezygnacji z udziału w tym programie.

W mediach bez trudu można znaleźć zachęty do wycofania się, a nawet ucieczki przed PPK. Jednym z najważniejszych argumentów ma być drożyzna i wysoka inflacja. – W tych czasach liczy się każda złotówka, a udział w PPK zmniejsza pensję pracownika o wysokość wpłaty do tego systemu – argumentują zwolennicy wypisywania się z PPK.

– Czy rzeczywiście warto z nich rezygnować – zapytaliśmy ekspertów.

Warto zostać!

– Warto się zapisać do PPK. Teraz, gdy mamy początek 2023 r. i kilkunastoprocentową inflację, zapisanie się do PPK czy właściwie pozwolenie na zapisanie nas do PPK jest dobrą decyzją – mówi dr Marcin Wojewódka, radca prawny, ekspert Instytutu Emerytalnego. Przyznaje, że krótkoterminowo zapisanie się do PPK oczywiście zmniejsza nasze wynagrodzenie netto, czyli „na rękę”. – Ale przecież nie tracimy naszych 2 proc. wynagrodzenia przekazanych do zarządzającego PPK. Co więcej, zyskujemy 1,5 proc. wynagrodzenia, które na nasz rachunek wpłaca pracodawca – mówi Marcin Wojewódka. – Jedynym naszym „kosztem” jest zaliczka na podatek dochodowy od osób fizycznych, ale jeśli doliczymy jeszcze wpłatę powitalną 250 zł oraz dopłatę roczną 240 zł od państwa, to siłą rzeczy musimy być na „plusie”. Z PPK mamy więcej, niż gdybyśmy uczestnikami PPK nie byli – dodaje.

Czytaj więcej

W prowadzeniu biznesu trzeba dziś zgody na stan „nie wiem”

Zwraca też uwagę, że oszczędności zgromadzone w PPK nie „leżą odłogiem”. – One pracują, są natychmiast inwestowane w akcje i obligacje, a zarządzający nimi dostaje wynagrodzenie właśnie za to, że te nasze środki pomnaża. A opłata za zarządzanie liczona jako określony procent wartości aktywów motywuje zarządzającego do wypracowywania coraz lepszych wyników – tłumaczy ekspert Instytutu Emerytalnego.

Przekonuje też, że PPK jest mechanizmem obliczonym nie tylko na zwiększenie przychodów (patrząc długoterminowo), ale może też być swoistym narzędziem walki ze skutkami inflacji na poziomie indywidualnym. – Oczywiście nikt z nas nie powinien zakładać, że dzięki odkładaniu w ramach PPK obroni się przed inflacją, bo w większości przypadków tak nie będzie. Ale jeśli zdecydujemy się na udział w PPK i otrzymamy te wszystkie dodatkowe kwoty, a nasze środki będą inwestowane, to w pewnym stopniu będziemy się przed tą inflacją bronić – mówi Marcin Wojewódka.

Zauważa, że nie ma dziś lokat bankowych oprocentowanych na poziomie inflacji. Tymczasem może się zdarzyć, że niektórzy, nie wszyscy, oszczędzający w PPK osiągną stopę zwrotu zbliżoną czy nawet porównywalną z inflacją. – Jeśli nie wsiądziemy do tego pociągu, to na pewno z inflacją nie powalczymy, ale jeśli się zdecydujemy zaryzykować, to możemy wygrać – mówi ekspert Instytutu Emerytalnego.

Czytaj więcej

Polacy nie wierzą, że ceny spadną

– Program PPK, choć ma wiele wad – m.in. nieoptymalnie z punktu widzenia członka skonstruowane portfele inwestycyjne, brak możliwości inwestowania w obligacje o podobnej rentowności jak obligacje detaliczne – ma jednak swoje zalety w postaci dopłat od państwa i pracodawcy, które powodują, że obecnie jest to jedna z najbardziej atrakcyjnych form oszczędzania na emeryturę – mówi Marcin Materna, doradca inwestycyjny, dyrektor biura analiz rynków kapitałowych w Millennium DM. – Oczywiście PPK mają także swoją ciemną stronę, dodatkowe koszty dla pracodawcy, bez których być może byłby on w stanie zaoferować pracownikowi wyższe zarobki, jednak z punktu widzenia większości pracowników nie ma to znaczenia – dodaje.

Jego zdaniem stwierdzenia, że pieniądze gromadzone w PPK zostaną przez państwo ukradzione, są nieracjonalne. I nie warto wypisywać się z nich po automatycznym zapisie. – Wysoka inflacja przy wciąż niskich stopach procentowych nie jest wcale taka niekorzystna dla spółek, jak się wydaje, wiele wręcz poprawia zyski, powinno to więc być raczej zachętą do pozostania w PPK – mówi Marcin Materna. – Głównym powodem, dla którego warto zostać w PPK, jest jednak dopłata od pracodawcy. Mniejsze korzyści osiąga osoba, której do emerytury nie zostało już wiele lat, jednak i tu wspomniane dopłaty powinny zrekompensować stosunkowo niską rentowność portfela PPK w zestawieniu z inflacją – przekonuje.

Zwolennikiem zapisu do PPK jest też Oskar Sobolewski, ekspert emerytalny i rynku pracy HRK Payroll Consulting. – Warto się zapisać, a potem w dowolnym momencie ewentualnie wypisać. Ustawa daje taką możliwość – zauważa. Jego zdaniem obecna sytuacja na giełdzie powinna dodatkowo zachęcać do długoterminowego oszczędzania. – PPK to inwestycja w większości przypadków na dekady, a nie lata. Po drodze na rynku kapitałowym, na którym inwestowane są oszczędności gromadzone w tym systemie, mogą się zdarzyć zarówno wzrosty, jak i spadki. Z PPK możemy wypłacać środki w dowolnym momencie, ale dzięki zapisowi możemy zobaczyć, jak w praktyce wygląda oszczędzanie w tej formie. Lepiej to sprawdzić w praktyce niż zrezygnować od razu, a wypłacone środki przeznaczyć na inny cel, nawet niekoniecznie emerytalny – mówi Oskar Sobolewski . Zwraca uwagę, że przy wysokiej inflacji warto dywersyfikować oszczędności. Te na rachunku bankowym tracą przez nią na wartości i nie pracują. – W PPK środki cały czas pracują w ramach funduszy zdefiniowanej daty – zauważa Oskar Sobolewski. Przekonuje, że w sytuacji, gdy emerytury z ZUS będą coraz niższe, należy budować dodatkowy kapitał. – PPK jest jedną z opcji. Nawet jeśli z nich zrezygnujemy, oszczędzajmy w innych formach, np. w IKE lub IKZE – zachęca.

Przybędzie milion?

W zeszłym roku w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który nadzoruje PPK, bronił się przed oszacowaniem liczby uczestników, którą przyniesie temu systemowi tegoroczny automatyczny zapis. – Jeśli w 2023 r. przybędzie milion nowych uczestników, to oznaczać będzie, że w PPK będziemy ich mieli już 3,5 mln – stwierdził. Wcześniej mówił nam, że nie pokusi się o podanie liczby nowych członków, ale PFR chciałby, aby partycypacja do 2025 r. wzrosła do poziomu 40–45 proc. A potem dalej rosła. Na koniec 2022 r. w PPK było 34,6 proc. pracowników firm, które uruchomiły u siebie ten program.

W ustawie o pracowniczych planach kapitałowych znalazł się zapis, zgodnie z którym co cztery lata pracownicy będą do nich zapisywani automatycznie. Pierwszy taki zapis po uruchomieniu PPK nastąpi w 2023 r. Pracodawcy muszą o tym poinformować swoich pracowników do końca lutego. A od 1 kwietnia będą przekazywać wpłaty do PPK za pracowników, którzy przed tym terminem nie złożą rezygnacji z udziału w tym programie.

W mediach bez trudu można znaleźć zachęty do wycofania się, a nawet ucieczki przed PPK. Jednym z najważniejszych argumentów ma być drożyzna i wysoka inflacja. – W tych czasach liczy się każda złotówka, a udział w PPK zmniejsza pensję pracownika o wysokość wpłaty do tego systemu – argumentują zwolennicy wypisywania się z PPK.

Pozostało 89% artykułu
Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Dane gospodarcze
Jest decyzja RPP w sprawie stóp procentowych
Dane gospodarcze
Inflacja w strefie euro poniżej celu. Czy EBC obniży stopy?
Dane gospodarcze
Nowe dane z polskiego przemysłu zaskoczyły. Najwyższy odczyt od blisko roku
Dane gospodarcze
Inflacja nie odpuszcza. GUS podał wstępne dane za wrzesień