Jest pani szefową organizacji z siedzibą we Lwowie, która grupuje ukraińskie firmy prowadzone przez kobiety. Jak dziś wygląda prowadzenie biznesu w Ukrainie z perspektywy kobiet-przedsiębiorców?
Ukraińskim kobietom w ogóle dziś niełatwo się żyje. Przecież w co trzeciej rodzinie jakiś mężczyzna służy w wojsku, a kobiety muszą wychowywać dzieci, opiekować się rodzicami i prowadzić dom. Wiele kobiet zajmuje się też jako wolontariuszki pomocą dla potrzebujących. Ale oczywiście koleżanki przede wszystkim starają się walczyć, jak tylko umieją, o utrzymanie swoich przedsiębiorstw.
Czy członkostwo w takiej organizacji jak wasza pomaga w takich trudnych czasach?
Kobiecy biznes to często małe i średnie firmy, w których wiele zależy od pomysłowości i konsekwencji właścicielki. Wojna wywołała poważny problem w postaci ograniczenia wewnętrznego rynku, choćby dlatego, że część kraju dostała się pod rosyjską okupację. Dostajemy pytania o to, jak prowadzić biznes w tych nietypowych, wojennych warunkach. I staramy się pomagać, a Izba jest wspólną platformą np. dla szkoleń.
Organizujemy też sporo spotkań, na których nasze członkinie wymieniają się doświadczeniami. Zresztą jesteśmy największą w Ukrainie organizacją zajmującą się rozwojem kobiecej przedsiębiorczości. Izba istnieje od czterech lat. Mamy ponad 800 firm członkowskich. W ramach Izby działa 25 komitetów odpowiadających poszczególnym gałęziom biznesu.