Przedstawiciele ekipy rządzącej próbują doszukiwać się nieprawidłowości w jego ostatniej wielkiej transakcji, czyli zakupie większościowego pakietu akcji Ciechu. A nawet gdyby nie to, można zakładać, że Prawo i Sprawiedliwość nie darzyłoby Jana Kulczyka nadmierną sympatią. Już podczas poprzednich rządów partii Jarosława Kaczyńskiego, kiedy z ust jej wysoko postawionych przedstawicieli padały nazwiska czołowych naszych biznesmenów jako osób z definicji podejrzanych, dr Kulczyk wolał przebywać za granicą. To przyniosło mu zresztą sporo korzyści biznesowych, do czego jeszcze wrócę. Czy się wtedy bał? Nie sądzę. Raczej wolał nie rzucać się oczy dla dobra interesów, które w Polsce przecież cały czas prowadził.
Warto tutaj przypomnieć, że zarzuty względem Jana Kulczyka zawsze ograniczały się właśnie do samych zarzutów
Natomiast w ciągu roku jaki minął od jego śmierci, coraz mocniej widać lukę w polskim biznesie. Nie chodzi oczywiście o lukę dotyczącą samego funkcjonowania naszych firm. Na szczęście generalnie w Polsce koniunktura jest dobra i biznes w najróżniejszych swoich wydaniach po prostu się kręci. Chodzi o lukę w galerii osobowości polskiego biznesu. Czego byśmy nie powiedzieli – i tutaj nie można uciec od tzw. wielkich słów - Jan Kulczyk był wizjonerem o ponadprzeciętnym poziomie skuteczności, liderem polskiego biznesu. Jedną z tych postaci, które nadawały mu ton. Bez obrazy, ta luka nie została zapełniona. Z tych czy innych przyczyn żaden z gigantów naszej przedsiębiorczości nie przejął dosyć ryzykownej zresztą roli ikony naszego biznesu. Trudno odnaleźć analogie do tego poziomu rozmachu działania i zdolności rozwijania interesów na całym świecie. Wspomniany okres londyńskiej emigracji dziesięć lat temu skrzętnie wykorzystał na ekspansję międzynarodową i to ekspansję skuteczną.
Podważa to zresztą zarzut, że jedyne interesy, jakie Jan Kulczyk potrafił robić, miały swoją genezę na styku prywatny biznes-państwo polskie, a sam doktor pełnił co najwyżej rolę pośrednika. Już pomijam fakt, że od momentu ostatniej transakcji z państwem do kupna Ciechu minęło ładnych parę lat i przez ten okres firmy Kulczyka jakoś potrafiły działać i się rozwijać.
Doktor zawsze wyprzedzał innych. Błyskawicznie zorganizował przedstawicielstwo Volkswagena w Polsce, gdyż był pewien, że bogacący się Polacy będą kupować auta. A służby publiczne i rodzący się biznes będą musiały przesiąść się z nysek do nowoczesnych pojazdów. Zdawał sobie zresztą sprawę, że to biznes tylko na jakiś czas, w miarę rozwoju polskiego rynku VW za wszelką cenę będzie chciał się pozbyć generalnego importera. Ważne, żeby ta cena była jak najwyższa i że Kulczyk dopiął swego. Podobnie z piwem - Browary Wielkopolskie kupił wychodząc z bardzo prostego założenia, że Polacy będą pili coraz więcej tego trunku. Zakup okazał się transakcją przeciętną, zagraniczni gracze, czyli Carlsberg i Heineken kupili browary lepsze i bardziej nowoczesne. Wówczas Kulczyk spojrzał znacznie dalej, bo w kierunku RPA. Tam upadał apartheid, co budziło obawy miejscowego biznesu, który uciekał z kapitałem za granicę. Stąd wziął się sojusz Kulczyka z potężnym południowoafrykańskim koncernem SAB, kupno Browarów Tyskich i wspólne stworzenie czołowych marek piwa w Polsce.