– Sytuacja na krajowym rynku jest bardzo trudna – przyznaje Daniel Mzyk, prezes Pagedu, produkującego meble. Giełdowa spółka zanotowała w trzecim kwartale w segmencie meblowym stratę netto sięgającą 2,4 mln zł, podczas gdy rok wcześniej miał 0,4 mln zł zysku.

Według analityków firmie nie uda się poprawić wyników w przyszłym roku. – Mój pesymizm związany jest z tym, że spółka ma mocno niedokapitalizowane fabryki. Bez inwestycji w zakłady trudno będzie poprawić efektywność produkcji, a zarząd jest teraz bardziej zainteresowany rozwojem segmentu sklejkowego niż meblowego – ocenia Franciszek Wojtal, analityk Millennium DM.

Spadek sprzedaży odczuła też sieć sklepów meblowych Abra, ale mimo to w planach ma otwieranie kolejnych placówek. – Polska jest jednym z największych producentów mebli na świecie, ale jeżeli chodzi o budowanie wewnętrznego popytu, nadal mamy sporo do nadrobienia. Mając to na uwadze, Abra inwestuje w rozwój sieci handlowej, aby w czasach poprawy koniunktury korzystać z efektów tych decyzji – przekonuje Piotr Lisowski, prezes Abry.

Także w ocenie Macieja Formanowicza, prezesa Fabryki Mebli Forte, sytuacja w branży nie napawa optymizmem. – Rynek według naszych analiz nie rośnie, a nawet nieco się kurczy – zauważa Formanowicz. Mimo to spółka może pochwalić się w ostatnich trzech kwartałach sporym wzrostem przychodów, nawet dwucyfrowym na najważniejszych rynkach. – U podstaw sukcesu leży dobry produkt i dobry serwis – wyjaśnia prezes. Jak będzie w przyszłym roku? – Spodziewam się, że nie będzie on gorszy od obecnego – ocenia Formanowicz.

Polskim producentom mebli, którzy znaczną część produkcji wysyłają na eksport, pomoże osłabienie polskiej waluty. – Ryzyko tkwi jedynie w rosnących cenach drewna, ale nie wiemy jeszcze, jak one przełożą się na ceny płyt wykorzystywanych do produkcji mebli – zaznacza Wojtal. Krystian Brymora, analityk DM BDM, prognozuje, że w przyszłym roku ceny drewna mogą wzrosną o 5 – 10 proc. rok do roku. A więc mniej niż w tym roku, kiedy surowiec podrożał o średnio 20 proc.