Choć Europejska Agencja Leków potwierdza, że szczepionka firmy AstraZeneca nie odpowiada za zakrzepicę żylną u osób zaszczepionych, to kontrowersje wokół preparatu nie cichną. Wiele osób odmawia przyjęcia tej szczepionki.
– Widzimy, że niemal wszystkie kraje, oprócz czterech, wróciły do stosowania szczepionki firmy AstraZeneca – mówił na konferencji prasowej minister Michał Dworczyk, odpowiedzialny za Narodowy Program Szczepień. Jak dodał, od północy do poniedziałkowego popołudnia na szczepienie tym preparatem zarejestrowało się 345 tysięcy osób w wieku 65 i 66 lat. – Jeśli chodzi o proporcje, jest to wyraźnie mniej niż przy zapisach wcześniejszych grup. Preparat firmy AstraZeneca jest rekomendowany przez naukowców, nie stwarza zagrożenia – mówił Dworczyk.
– Na razie nie ma dowodów na to, że ta szczepionka zwiększa ryzyko zakrzepicy, ponieważ częstotliwość jej występowania jest taka sama jak w populacji ogólnej – uspokaja prof. Dariusz Kosior, kierownik Kliniki Kardiologii i Nadciśnienia Tętniczego w Centralnym Szpitalu Klinicznym MSWiA w Warszawie. – Dopiero kiedy liczba ta przekroczy liczbę ogólną w populacji, będzie trzeba przedsięwziąć odpowiednie kroki – dodaje.
Zakrzepica to jeden z patologicznych procesów nieprawidłowego krzepnięcia krwi, który prowadzi do powstania skrzepliny w świetle naczynia krwionośnego. Z badań sekcyjnych wykonywanych przy nagłych zgonach wynika, że rocznie w krajach UE umiera na zator tętnicy płucnej 500 tys. osób. Szacuje się, że w Polsce jest to 40–50 tys. osób. Zakrzepy powstają w tętnicach i mogą prowadzić np. do zawału serca oraz w żyłach, najczęściej w kończynach dolnych i miednicy.
Do najczęstszych przyczyn zakrzepicy należą m.in. długie unieruchomienie, antykoncepcja hormonalna, operacje, choroba nowotworowa, otyłość, niekrzepliwość czy niewydolność serca. Na zakrzepicę narażone są także osoby podróżujące ponad sześć godzin samolotem, cierpiące na żylaki oraz kobiety w ciąży.