Jędrzej Bielecki: Putin idzie w ślady Maduro

Moskwa upokorzyła szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella, bo wie, że ze strony Brukseli nic jej za to nie grozi.

Publikacja: 07.02.2021 21:00

Jędrzej Bielecki: Putin idzie w ślady Maduro

Foto: AFP

Władimir Putin dokładnie przeanalizował reakcję Zachodu na demokratyczne zrywy najpierw w Wenezueli, a potem na Białorusi.

I wyciągnął prosty wniosek: bezwzględnie pacyfikując protesty wywołane uwięzieniem Aleksieja Nawalnego, niczym nie ryzykuje.

W styczniu 2019 r. Donald Trump uznał lidera wenezuelskiej opozycji Juana Guaido za prezydenta, ale za tym poszło niewiele. Nicolas Maduro mógł nadal umacniać swoją dyktaturę, zaostrzać represje, czerpać zyski z eksportu ropy. I dziś ma tak silną pozycję, że choć Joe Biden nadal uważa Guaido za prawowitego przywódcę kraju, w Caracas nikt się tym nie przejmuje.

Wiele miesięcy odważnych protestów na Białorusi także nie skłoniło Unii do nałożenia poważnych sankcji na reżim Aleksandra Łukaszenki. Pozostała przy symbolicznych karach, takich jak zakaz wjazdu do Wspólnoty dla kilku bezpośrednio odpowiedzialnych za represje oficjeli, którzy na Zachód i tak się nie wybierali.

W przypadku reakcji na Nawalnego odpowiedź Brukseli jest jeszcze bardziej jasna. Kreml ma przecież gwarancję Berlina, że budowa Nord Stream 2 będzie kontynuowana, a strumień funduszy za eksport gazu nie tylko nie wyschnie, ale też zostanie zwielokrotniony i zapewni finansowanie budowy autorytarnego rosyjskiego państwa.

Putin przestał się więc bawić w subtelności. Gdy w piątek po czterech latach przerwy do Moskwy przyjechał przedstawiciel Unii ds. zagranicznych, czekała na niego seria upokorzeń. Nie tylko nie mógł się spotkać z Nawalnym ani rozmawiać o jego uwolnieniu z szefem rosyjskiej dyplomacji Siergiejem Ławrowem, ale też na wspólnej konferencji prasowej musiał wysłuchać, że to Unia „nie jest godnym zaufania partnerem". Zaraz potem Rosjanie wydalili trzech unijnych dyplomatów (Polaka, Szweda i Niemca), dobitnie pokazując, że nic sobie nie robią z „europejskich wartości".

Moskwa może nawet przystąpić do ofensywy i uczynić ze sprawy Nawalnego narzędzie do podziału Zachodu. Kontynuacja budowy Nord Stream 2 stawia przecież w obecnych okolicznościach na ostrzu noża relacje między nową amerykańską administracją a Berlinem i może zniweczyć tak bardzo oczekiwaną po odejściu Trumpa odbudowę więzi transatlantyckich.

Polska dyplomacja odradzała Borrellowi wyjazd do Moskwy. To, że nie została wysłuchana, nie pomoże w odbudowie relacji między Warszawą a Berlinem i Paryżem, na którą zanosiło się po pierwszym od lat spotkaniu ministrów spraw zagranicznych Trójkąta Weimarskiego jesienią zeszłego roku.

Władimir Putin dokładnie przeanalizował reakcję Zachodu na demokratyczne zrywy najpierw w Wenezueli, a potem na Białorusi.

I wyciągnął prosty wniosek: bezwzględnie pacyfikując protesty wywołane uwięzieniem Aleksieja Nawalnego, niczym nie ryzykuje.

Pozostało 91% artykułu
Komentarze
Estera Flieger: Kampania wyborcza nie będzie o bezpieczeństwie
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego PiS wciąż nie wybrał kandydata na prezydenta? Odpowiedź jest prosta
Komentarze
Mentzen jako jedyny mówi o wojnie innym głosem. Będzie czarnym koniem wyborów?
Komentarze
Karol Nawrocki ma w tej chwili zdecydowanie największe szanse na nominację PiS
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Antoni Macierewicz ciągle wrzuca granaty do szamba