Patostreaming w Polsce nasila się w skali nieznanej w innych krajach. Nadawcy takich treści zarabiają na nich. Internauci wpłacają im też pieniądze za to, że zrobią coś odrażającego czy okrutnego (znęcanie się nad osobą bliską, bicie, poniżanie). Treści te mogą oglądać dzieci, czego rodzice często nie są świadomi. O skali zjawiska alarmują organizacje pozarządowe, wychowawcy, psychologowie, badacze społeczni.
Raport „Patotreści w internecie – niebezpieczna codzienność naszych dzieci" został przedstawiony podczas wczorajszej konferencji w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. To efekt badania, jakie wśród 400 polskich nastolatków w wieku 13-15 lat przeprowadziła w marcu i kwietniu 2019 r. firma Focus Group Interviews na zlecenie Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Serial z życia sąsiadów
RPO Adam Bodnar ujawnił, że wszystko zaczęło się od skargi obywatela, która wpłynęła rok temu do Biura RPO. Skarżył się, że sąsiedzi zakłócają mu spokój, słychać kłótnie, występuje przemoc, jest alkohol; często przyjeżdża policja. Okazało się, że sąsiad transmituje to wszystko w sieci, za co dostaje pieniądze.
– Zajęliśmy się sprawą, powołaliśmy Okrągły Stół do walki z patotreściami w internecie – dodał RPO. - Ma on służyć ograniczeniu zjawiska patotreści m.in. poprzez działania edukacyjne kierowane do różnych grup społecznych (dzieci, rodzice) i zawodowych (nauczyciele, organy ścigania, platformy internetowe). Chodzi też o zwrócenie uwagi na konieczność egzekwowania odpowiedzialności prawnej osób tworzących i publikujących patotreści.
Niepokojące doświadczenia nastolatków
Wyniki badań przedstawił Łukasz Wojtasik, członek zarządu Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. O patotreściach słyszało 84 proc. badanych. 37 proc. zadeklarowało, że oglądało tego typu nagrania (w tym 15 proc, - regularnie). 43 proc. ma z nimi kontakt co najmniej raz w tygodniu.