Nie wiadomo, jak w ogóle wydostał się z kraju, gdyż wcześniej władze w Skopje zatrzymały jego paszport. 9 listopada były premier powinien był stawić się w macedońskim więzieniu. Gruewskiego skazano na dwa lata pozbawienia wolności pod zarzutem korupcji (chodziło o kupno luksusowego, opancerzonego mercedesa za 600 tys. euro).
„W ciągu ostatnich dni wielokrotnie grożono mi. (...) Nigdy się nie poddam" – zapewnił Gruewski, ale nie powiedział, kto mu groził. Przez dziesięć lat był szefem macedońskiego rządu, ale musiał ustąpić w styczniu 2016 r. na fali społecznych protestów.
Demonstracje zostały wywołane tzw. aferą taśmową – ujawnieniem, że służby specjalne (na polecenie premiera) inwigilowały ok. 20 tys. obywateli dwumilionowego kraju. Teraz policja sądowa udała się do domu byłego premiera, ale tam go nie znalazła. – Trudno jest wspierać polityka, który ucieka przed sprawiedliwością, mimo że usiłuje wmówić, iż jest to polityczne prześladowanie – powiedział jeden z macedońskich analityków politycznych Petar Arsowski.
Skopje natychmiast rozesłało listy gończe. Wtedy Gruewski ujawnił we wtorek, że jest na Węgrzech. Ale władze w Budapeszcie unikają oficjalnego potwierdzenia tego.
Były premier miał „zgłosić się do jednego z węgierskich przedstawicielstw poza granicami naszego kraju", oświadczył szef gabinetu premiera Viktora Orbána. Groźby zaś pod adresem Gruewskiego mają „usprawiedliwić przesłuchanie go poza strefą tranzytową, w Budapeszcie".