Pracownicy CNK ambulans na sygnale muszą wzywać jednak znacznie częściej. Bywało tak, że przyjeżdżał codziennie. – Pamiętam, jak grupa nastolatków dla zabawy wepchnęła kolegę na szklany stolik. Polała się krew. Chłopak miał rozcięte czoło i zwichnął sobie nadgarstek – mówi Joanna, była animatorka z CNK.
Nie czytają instrukcji
Jak przyznaje Katarzyna Nowicka, do wypadków dochodzi, bo zwiedzający nie czytają instrukcji znajdujących się przy eksponatach. – W każdej galerii pracuje kilku animatorów, którzy dodatkowo tłumaczą działanie poszczególnych eksponatów. Gdy jednak na sali znajduje się dużo osób, czasami trudno wszystkich upilnować.
Z tej sytuacji korzystają zwiedzający, których pracownicy nazywają „gość demolka". – To rodzaj osób, których ambicją jest zniszczenie każdego eksponatu. Gdy nikt nie patrzy, uderzają, wyginają lub wyrywają części urządzenia – opowiada Nowicka. I to oni najczęściej doznają różnego rodzaju urazów.
Anna Wójcik z Okręgowego Inspektoratu Pracy w Warszawie przyznaje, że pierwszy raz słyszy o wypadkach w Centrum Nauki Kopernik. – Nikt nam nie zgłaszał, że zwiedzający doznają tam urazów – mówi.
Inspektorat dwa razy kontrolował CNK. Najpierw w sierpniu ub.r., tuż przed otwarciem pierwszej części budynku, a później w grudniu przed uruchomieniem „Re:generacji", ostatniej gotowej galerii.
– Podczas odbioru sprawdzaliśmy, czy wszystko zostało zrobione zgodnie z projektem budowlanym – mówi Wójcik.