Komunia święta dla rozwiedzionych i żyjących w związkach nieformalnych – ten temat dominuje w debacie przed jesiennym synodem w Watykanie. Także polski episkopat ostatnio zajmował się tym tematem. To najistotniejsze sprawy dotyczące rodziny i małżeństwa?
Nie, bo nie zawsze to, co jest nagłaśniane, jest najważniejsze. Ważne tematy często są wypychane na margines. Moim zdaniem teraz wyzwaniem jest przypomnienie całej prawdy o małżeństwie. Musimy mówić o tym, jak Bóg widzi małżeństwo i rodzinę, czyli że jest to związek dwojga ludzi – mężczyzny i kobiety. A w przypadku małżeństwa katolickiego to także obecność łaski sakramentu. Świętego i nierozerwalnego. Ludzie, niestety, gdzieś zagubili sens tego sakramentu i to powinno być źródłem niepokoju. Widać wyraźnie, że ludzie nie szukają potwierdzenia swojego związku w sakramencie małżeństwa. Nie widzą też potrzeby sformalizowania go chociażby przez związki cywilne.
Liczba małżeństw faktycznie spada. Jako jedną z przyczyn wskazuje się lęk młodych ludzi przed wzięciem odpowiedzialności za drugą osobę.
To jedna z wielu przyczyn. Jednak wydaje mi się, że ludzie nie widzą w małżeństwie miejsca dla Boga i dla jego łaski. Tu jest ogromne wyzwanie dla Kościoła. Trzeba się zastanawiać co zrobić, jak wychowywać, jak przygotowywać młodych ludzi do tego, by odkryli, że Bóg chce z nimi iść przez życie i ich umacniać, błogosławić, pomagać. Ale przez łaskę sakramentu.
Kontrowersyjna kampania billboardowa „Konkubinat to grzech. Nie cudzołóż" miała zachęcać do małżeństwa?