Nieskrępowane wolne słowo orężem walki

W ramach stworzonej przez Giedroycia Biblioteki „Kultury" ukazało się 378 tomów książek, z których większość wpisała się w kanon lektur polskich.

Aktualizacja: 01.12.2016 15:43 Publikacja: 30.11.2016 17:57

Nieskrępowane wolne słowo orężem walki

Foto: materiały prasowe

W ciągu swego długiego życia Jerzy Giedroyc dwukrotnie stoczył bój o Polskę. W okresie międzywojennym stawką był jej kształt, ustrój, zaś w drugim po wojnie – niepodległość i suwerenność. W obu orężem stało się wolne, nieskrępowane słowo.

W międzywojniu walkę prowadził na łamach „Buntu Młodych", potem „Polityki", piórami m.in. Adolfa Bocheńskiego, Aleksandra Bocheńskiego, Ksawerego Pruszyńskiego i Mieczysława Pruszyńskiego. Na emigracji stworzył Instytut Literacki. W Rzymie 1946 r. u jego boku stanęli Józef Czapski, Zofia i Zygmunt Hertzowie, Gustaw Herling-Grudziński, później brat – Henryk.

Nad Tybrem działalność rozpoczął od wydawania książek. Jako pierwsze ukazały się „Legiony" Henryka Sienkiewicza, „Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego" Adama Mickiewicza, z przedmową Herlinga-Grudzińskiego, podkreślającą „pielgrzymowanie do wolności". W Rzymie powstały cztery serie wydawnicze: „Biblioteka Społeczno-Polityczna", „Biblioteka Wiedzy", „Biblioteka Przekładów" oraz na potrzeby rynku włoskiego „Capolavori della Letteratura Straniera" (Arcydzieła Literatury Światowej).

W czerwcu 1947 r. ukazał się pierwszy numer „Kultury" pod redakcją Giedroycia i Herlinga-Grudzińskiego, która miała być początkowo „biletem wizytowym, kwiatkiem do kożucha" działalności wydawniczej Instytutu. Giedroyc pisał: Pismo było ubocznym produktem, moim najważniejszym zamierzeniem było przede wszystkim wydawanie książek, które zaczęliśmy wydawać w 1946 r. (...) Z góry założyliśmy, że wszystkie formy organizacyjne na emigracji nie mają sensu, bo się bardzo szybko degenerują. Poza tym nie byliśmy wtedy tego zdania co cała emigracja polska, że wojna jest za rok, za chwilę i wobec tego nie warto robić nic takiego. Kwestia oddziaływania przez słowo była dla mnie rzeczą najważniejszą.

Jesienią tego roku opuścił Rzym i przeniósł się wraz z Czapskim i Hertzami do podparyskiego Maisons-Laffitte. Z daleka od „polskiego" Londynu, centrum życia politycznego i kulturalnego na uchodźstwie Giedroyc kontynuował swą „pracę u podstaw". Jak przyznał: To była walka. A wszystkie drogi prowadzące do odzyskania niepodległości, czy choćby zachowania kultury polskiej były dla mnie dopuszczalne. Starałem się wykorzystać wszystkie możliwości dotarcia do kraju, zdając sobie sprawę z tego, że jakakolwiek zmiana systemu prowadząca w konsekwencji do niepodległości jest możliwa tylko poprzez działania w Polsce. Naszą rolą miało być pobudzanie ludzi do myślenia w wielu dziedzinach życia, dlatego zajmowaliśmy się problematyką ściśle kulturalną.

Nad Sekwaną miesięcznik „Kultura" wiódł prym w polityce wydawniczej Giedroycia, zyskując coraz większą popularność i uznanie pośród uchodźstwa. Pomimo wywoływanych sporów, które unaoczniały podziały i bezkompromisowość postaw pośród uchodźstwa. Osią niezgody pomiędzy tzw. niezłomnymi a paryską „Kulturą" pozostawał przede wszystkim stosunek do kraju i rola emigracji.

Na przełomie lat 40. i 50. ostrą polemikę w piśmie wywołały reportaż „Wracam z Polski" Aleksandra Janty-Połczyńskiego i „Klub Trzeciego Miejsca" Melchiora Wańkowicza, dotykające drażliwych tematów, tj. zmian zachodzących w Polsce rządzonej przez komunistów i miejsce uchodźstwa w porządku pojałtańskim. Opublikowanie artykułu „Nie!" Czesława Miłosza w majowej „Kulturze" z 1951 r., w którym ogłosił swą decyzję o pozostaniu na emigracji, tylko zaostrzyło spór.

Emocje wywołał też tekst „Przeciw upiorom przeszłości" Józefa Łobodowskiego z lutowo-marcowego numeru „Kultury" z 1952 r., jak również list alumna seminarium duchownego w Pretorii Józefa Majewskiego „O poprzestaniu status quo granic Polski po 1945 r. do Redakcji »Kultury«" jesienią tegoż roku, w którym przyznawał prawo Litwinom do Wilna, a Ukraińcom do Lwowa. Oba teksty wpisywały się w wieloletni dyskurs prowadzony przez Giedroycia dotyczący m.in. stosunków polsko-ukraińskich, w którym pozostawał nieugięty i konsekwentny.

Równocześnie Giedroyc tworzył wokół pisma krąg współpracowników, korespondentów. Jego skład ewoluował w czasie. Pierwszoplanową rolę odgrywali w nim m.in.: Juliusz Mieroszewski – Londyńczyk, Andrzej Bobkowski, Gustaw Herling-Grudziński – korespondent włoski, Konstanty A. Jeleński, Czesław Miłosz, Bohdan Osadczuk – Berlińczyk, Jerzy Stempowski czy Leopold Unger – Brukselczyk, Zdzisław Najder. Tę listę zamknął Mariusz Wilk, który został korespondentem „Kultury" w Rosji w latach 90.

Początek 1953 r. stanowił ważną cezurę w dokonaniach Instytutu. Z pras drukarskich zeszły pierwsze tomy Biblioteki „Kultury". Nowa seria zadebiutowała „Trans-Atlantykiem" Witolda Gombrowicza, „1984" George'a Orwella i „Zniewolonym umysłem" Czesława Miłosza, utworami – zgodnie z zapowiedziami – zmuszającymi czytelnika do refleksji i zadumy, dalekimi od „pokrzepienia serc". Inauguracja Biblioteki „Kultury" przypadła na śmierć Józefa Stalina i ten zbieg okoliczności odbił się w zasadniczym stopniu na jej dorobku i wymiarze ideowym. Zdaniem Giedroycia: W polityce sytuacja się ciągle zmienia. Nasze stanowisko – co widać w artykułach Mieroszewskiego – ulegało ciągłym woltom. (...) Jasne, że trzeba się do sytuacji z większym czy mniejszym powodzeniem dostosowywać. Chociażby dlatego, że nawet jeżeli nie ma to wpływu na bieg wydarzeń, to zmusza ludzi do myślenia, zastanawiania się. To uważam za najważniejszą chyba rolę Kultury. Czy różne koncepcje się sprawdziły czy nie, nie ma wielkiego znaczenia. Ważne jest, by przylegać do rzeczywistości. I żeby się liczyć ze światową opinią.

Wydarzenia polityczne w Polsce i bloku wschodnim spowodowały powstanie w Bibliotece „Kultury" trzech podserii: „Dokumenty" (1956), „Archiwum Rewolucji" (1964) i „Bez Cenzury" (1977). Pierwszym bestsellerem serii były wspomnienia „W imieniu Rzeczypospolitej" Stefana Korbońskiego (1954). Największy łączny nakład 11 tys. egzemplarzy osiągnął „Doktor Żywago" Borysa Pasternaka w 1959 r.

Z pasji do historii Giedroyc zaczął wydawać od 1962 „Zeszyty Historyczne", najpierw jako półrocznik, a od 1973 jako kwartalnik.

Zasadniczy nurt Biblioteki „Kultury", ale także artykułów publikowanych w „Kulturze", stanowiła literatura antytotalitarna, antykomunistyczna. Wydawano książki pokazujące prawdę o Gułagu, począwszy od świadectw Czapskiego i Herlinga-Grudzińskiego, przez utwory Włodzimierza Odojewskiego i Stanisława Swianiewicza, a na dziełach Aleksandra Sołżenicyna skończywszy. W 1956 r. Giedroyc nawiązał kontakt z Leszkiem Kołakowskim, co zaowocowało wydaniem w latach 70. „Obecności mitu" i „Głównych nurtów marksizmu". W tym samym roku rozpoczął współpracę ze Zbigniewem Brzezińskim, który systematycznie drukował w miesięczniku.

Powstanie opozycji demokratycznej w Polsce spowodowało, iż Giedroyc wydawał książki autorów krajowych, znajdujących się poza obiegiem oficjalnym, na indeksie. Stworzył „wolną trybunę", w której głos zabrali ówcześni dysydenci, m.in. Jacek Kuroń, Adam Michnik, Wiktor Woroszylski, jak również pisarze i poeci, m.in. Stanisław Barańczak, Bogdan Madej, Ryszard Krynicki, Kazimierz Orłoś, Kazimierz Brandys.

Wprowadzenie stanu wojennego w Polsce odbiło się natychmiastowo na strategii wydawniczej Redaktora, który publikował książki z jednej strony szukające odpowiedzi na pytanie co dalej, np. „Ile jest dróg" Zdzisława Najdera czy „Stan Polski" Józefa Kuśmierka, a z drugiej literaturę chwili, m.in. „Raport o stanie wojennym" Marka Nowakowskiego, „Dziennik internowanego" Andrzeja Drzycimskiego i Andrzeja Kinaszewskiego.

Największe zasługi położył jednak Giedroyc w przybliżaniu polskiej literatury traktowanej całościowo, bez podziału na twórczość emigracyjną i krajową. Drukował Józefa Mackiewicza, zachęcając go do intensywniejszej współpracy z oficyną. Wyrywał odciętych od publiczności krajowej literatów z ich wewnętrznej emigracji, dopominając się o książki, przyznając nagrody literackie. Niestrudzenie zabiegał o kolejne utwory Andrzeja Bobkowskiego, Jerzego Stempowskiego, Czesława Straszewicza, Józefa Wittlina czy Stanisława Vincenza. Zachęcał do pisania młode pokolenie poetów, publikował wiersze m.in. Bogdana Czaykowskiego i Adama Czerniawskiego. Swoje miejsce znaleźli również pisarze tzw. emigracji marcowej, m.in. Henryk Grynberg, Stanisław Wygodzki.

Wyśmienicie godził temperament „zwierzęcia politycznego" z rolą mecenasa, wydawcy. Nie zapomniawszy na chwilę zasadniczego celu swej pracy, o którym 1 sierpnia 1984 r. przypomniał Herlingowi-Grudzińskiemu: Trzeba działać pragmatycznie, ale nie wolno zapominać, że ostatecznym celem jest niepodległość i tego słowa nie należy się wstydzić.

Jerzy Giedroyc zmarł w 2000 r., w czasie pracy nad 637. numerem „Kultury" i 134. „Zeszytów Historycznych". Dyrektorem Instytutu została Zofia Hertz, a potem Henryk Giedroyc. Obecnie dyrektorem Stowarzyszenia Instytut Literacki „Kultura" jest Wojciech Sikora.

W ciągu swego długiego życia Jerzy Giedroyc dwukrotnie stoczył bój o Polskę. W okresie międzywojennym stawką był jej kształt, ustrój, zaś w drugim po wojnie – niepodległość i suwerenność. W obu orężem stało się wolne, nieskrępowane słowo.

W międzywojniu walkę prowadził na łamach „Buntu Młodych", potem „Polityki", piórami m.in. Adolfa Bocheńskiego, Aleksandra Bocheńskiego, Ksawerego Pruszyńskiego i Mieczysława Pruszyńskiego. Na emigracji stworzył Instytut Literacki. W Rzymie 1946 r. u jego boku stanęli Józef Czapski, Zofia i Zygmunt Hertzowie, Gustaw Herling-Grudziński, później brat – Henryk.

Pozostało 92% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!