Jarosław Kaczyński twierdzi, że Polska musiała w sytuacji przymusowej zaakceptować niekorzystny dla Polski traktat lizboński podpisany 13 grudnia 2007 roku. Otóż jest to kłamstwo. Kłamstwo, na którym został zbudowany patriotyczny wizerunek obecnego obozu rządowego i jego legitymizacja do sprawowania władzy. I to kłamstwo jest dziś jednym z najważniejszych elementów wizerunkowych rządzących.
Nie zaprzecza mu liberalna opozycja, współodpowiedzialna za akceptację traktatu i tym samym za degradację pozycji Polski w UE. Jest to kłamstwo, które ukształtowało fundament ustrojowo-polityczny państwa PO–PiS, a zwłaszcza sformatowało naszą pozycje w Unii. To kłamstwo jest dziś nie tylko ponadpartyjnym fundamentem polskiej polityki unijnej, ale także przyczyną niewiedzy o rzeczywistych przyczynach upadku pozycji Polski w strukturach unijnych.
Kwestia negocjacji nowego traktatu rewizyjnego, po referendach w sprawie traktatu konstytucyjnego we Francji i w Holandii była zamknięta. Traktat upadł, bo społeczeństwa dwóch państw nie zgodziły się na konstytucjonalizację UE. Te referenda były niespodziewanym sukcesem nie tylko europejskich przeciwników procesu budowy jednego unijnego superpaństwa, ale sukcesem przede wszystkim Polski. Odrzucenie traktatu oznaczało, że Unia będzie zarządzana z pomocą mechanizmów wypracowanych w traktacie nicejskim.
Ten traktat dawał Polsce bardzo mocną pozycję decyzyjną w Radzie Europejskiej, podstawowej instytucji decyzyjnej w Unii. Polska, podobnie jak i Hiszpania, miała według tego traktatu 27 głosów, a cztery największe państwa: Niemcy, Francja, Włochy i Wielka Brytania, po 29 głosów. To oznaczało, że wartość polskiego głosu była równa 93 proc. wartości głosu niemieckiego. Bez Polski trudno byłoby podjąć jakąkolwiek decyzję. Traktat nicejski był gwarantem, że polskie interesy będą respektowane, a wszelkie niekorzystne rozwiązania, jak na przykład nierówność w dopłatach bezpośrednich, mogą być stopniowo niwelowane.
Polska nie miała faktycznego wpływu na przygotowanie traktatu konstytucyjnego, ale akceptacja jego odrzucenia powinna być fundamentem polskiej polityki unijnej. Takie też było przesłanie PiS w wyborach 2005 roku. Nasz kraj powinien przeciwstawić się wszelkimi sposobami próbom zmiany traktatu, bo wszelka zmiana mogła tylko prowadzić do rozwiązań zbliżonych do tych z traktatu konstytucyjnego.